Command&Conquer było jedną z pierwszych strategii czasu rzeczywistego. Razem z Dune 2 i Warcraftem stworzyły w zasadzie podwaliny tego gatunku. Do tego, co też stało się ważnym elementem gier z lat ’90, miała przerywniki filmowe z prawdziwym aktorami, a pracownik EA, który wcielił się w rolę złowrogiego przywódcy NOD – stał się prawdziwą gwiazdą. Później na rynek trafił terż Red Alert, o wojnie Aliantów z Sowietami. Teraz na rynek trafiły obie te gr w odświeżonej wersji. Poprawiono wykorzystanie pamięci komputera, sprawiono, że gry działają pod Windows 10 i ulepszono grafikę, pozwalając choćby na ustawienie rozdzielczości 4K oraz dodano różne poziomy trudności.
Pierwsze wrażenia, z samej instalacji są świetne. Kto pamięta, jak wyglądało stare uruchamianie, od razu poczuje nostalgiczną nutę, kiedy stary instalator nagle zmienia się w nowy. A potem zaczyna grać zremasterowana ścieżka dźwiękowa i brzmi „I’m mechanical, I’m mechanical, I’m mechanical man”.
Tylko pamiętajcie, to nie jest kompletne odświeżenie ze zbudowaniem wszystkiego od nowa. Te piksele zostały odświeżone, mamy wygładzone i wygląda to lepiej, ale nie tak jak nowoczesne RTSy. Można też sprawdzić, co się zmieniło, naciskając „spację”. Wtedy gra przywraca oryginalny tryb graficzny. Misje, mapy, jednostki – to wszystko zostało po staremu. Gdy w latach 90. trzeba było wypełnić jakiś cel, teraz mamy dokładnie takie same zadanie. Niestety to oznacza, że zostawiono głupie A.I. Nasze jednostki dalej mają problem z dotarciem do punktu docelowego, a nakazanie im przejazdu przez most wywołuje grymas rozgoryczenia na twarzy, gdy zaczynają jeździć przez pół planszy. Podobnie zresztą jest w Red Alert. Gdy chcecie wysłać grupę czołgów przez most albo na pokład transportowca, to one potrafią się tak zaplątać, że trzeba ręcznie rozwiązywać korki.
Jeśli zaś chodzi o Red Alert, to poprawa jakości grafiki w misjach jest widoczna… za to nie udało się odświeżyć przerywników filmowych, Stalin czy Alianci wyglądają strasznie rozpikselowani. W C&C wyszło to dużo lepiej. Kane i Seth wyglądają, jakby te filmy nakręcono całkiem niedawno temu. Szkoda, bo filmiki ze Stalinem były swego czasu kultowe.
Odświeżono też muzykę. Nowe wersje utworów oczyszczono, podniesiono jakość nagrań – można to łatwo porównać, bo mamy też dołączoną oryginalną muzykę.
Podsumowując. Remaster C&C pozytywnie mnie zaskoczył, EA naprawdę odwaliła kawał dobrej roboty. Gra działa bez błędów, zawiera praktycznie cały komplet oryginalnych kampanii z RA i C&C oraz dodatkowe misje. Grafikę, muzykę i wideo poprawiono tak, jak tylko się dało, a przecież źródłowy materiał był w fatalnej jakości. Do tego dodano wsparcie dla modów. A za wszystko policzono sobie 69 złotych. Fani klasyki na pewno docenią udane odświeżenie przeszłości, a nowi gracze, zobaczą, „jak to drzewiej było”