Akcja "Kingdom Come: Deliverance 2" zaczyna się zaraz po wydarzeniach pierwszej części. Czyli znów jesteśmy w Czechach w czasach gdy Zygmunt Luksemburczyk próbował je opanować. Nasz bohater, Henryk, wraz z Janem Ptaszkiem, panem na Pirksztajnie ruszają do zamku Ottona z Bergowa by doręczyć ważne pismo. Oczywiście wszystko idzie nie tak, a nasz bohater ląduje jako nieznany nikomu wieśniak, którego do zamku pana Bergowa nikt nie chce wpuścić. Trzeba więc odzyskać imię, wyrobić sobie odpowiednią reputację i przeprowadzić misję do końca...

Reklama
Kingdom Come: Deliverance 2 / dziennik.pl

Kingdom Come: Deliverance 2 - jakość grafiki

Zacznijmy od grafiki. PIerwsze "Kingdom Come: Deliverance" pokazało, że moja ówczesna karta graficzna, 1080 Ti, nie nadawała się zupełnie do gry nawet w średnich detalach. Jak jest teraz? No cóż, moja RTX 4080, wsparta przez Ryzen 9950X i 48GB RAM w rozdzielczości 4K i włączonym DLSS w ustawieniach "płynność" potrafi osiągnąć około 74-80 klatek. Po przełączeniu DLSS w tryb "jakość", liczba FPS spada do 40-50. W najwyższych detalach da się więc płynnie grać pewnie dopiero na 5080/5090.

Kingdom Come: Deliverance 2 / dziennik.pl

Jakość tekstur otoczenia jest dobra, Czechy wyglądają ładnie - od wiosek, przez lasy aż do zamku w Troskach. Bardzo fajnie i realistycznie pokazano też średniowieczny ubiór i opancerzenie. Z drugiej strony jakość grafiki nie powala na kolana i nie rozumiem, skąd wzięły się tak koszmarne wymagania sprzętowe. Avatar: Frontiers of Pandora, Horizon: Forbidden West czy Star Wars: Outlaws wyglądają lepiej, a chodzą płynniej. I mają lepsze animacje postaci oraz twarzy. Bo - o ile otoczenie wygląda dobrze - o tyle animacje postaci i ich twarze mogłyby być lepsze.

Kingdom Come: Deliverance 2 / dziennik.pl

Kingdom Come: Deliverance 2 - spróbujcie czeskiej wersji językowej

Dźwięk jest dobry... polecam przede wszystkim włączenie czeskiej wersji językowej z polskimi napisami. Wtedy, słysząc rozmowy w lokalnych oberżach, wszelkie dialogi i inne takie w języku naszych południowych sąsiadów pomagają wtopić się nam w świat gry... jednocześnie jednak, jak to rozmowy po czesku, bywa śmiesznie w momentach, gdy powinno być poważnie.

Kingdom Come: Deliverance 2 - skomplikowany ekwipunek

Jak to w symulatorze średniowiecza, ekwipunek jest dość skomplikowany. Mamy wszystkie elementy rycerskiego stroju i musimy zadbać o ich poprawne nałożenie. Na przykład w jednym z pierwszych zadań mamy założyć hełm. Nie, nie wystarczy kliknąć na niego w ekwipunku. Trzeba najpierw założyć kaptur ochronny, a potem dopiero da się wbić na głowę stalowy garnek. Rozumiem założenia, żeby wszystko było jak najbardziej realistyczne... ale wystarczyłoby ułatwić graczom robotę i jednym kliknięciem pozwolić nam włożyć cały niezbędny osprzęt.

Kingdom Come: Deliverance 2 -rozbudowany system sprawiedliwości

Reklama

Bardzo rozbudowany jest też system sprawiedliwości i reputacji. Każda, nawet najmniejsza osada, ma swoje grupy, które różnie oceniają nasze działania. Do tego wszelkie przestępstwa są od razu ścigane. I albo płacimy karę, albo dyby lub śmierć. A do spotkania ze strażą wystarczy zwykłe podejrzenie wieśniaka, że widziano nas przy domu, z którego coś skradziono.

Kingdom Come: Deliverance 2 - trudna walka

Walka w "Kingdom Come Deliverance 2" jest również realistyczna, a najważniejszą cechą naszej postaci jest wytrzymałość. To dzięki niej możemy blokować ataki przeciwnika i zadawać ciosy. Im więcej jej mamy, tym więcej akcji jesteśmy w stanie przeprowadzić. Oczywiście pasek staminy się regeneruje, ale to wymaga czasu, a wróg nam go nie daje.

Do tego musimy wybrać stronę, z której przeprowadzimy atak i miejsce na ciele przeciwnika, w które chcemy uderzyć. To sprawia, że walka wygląda jak na zlotach rekonstruktorów. To jednak wymaga opanowania całego systemu i nie da się po prostu zadawać ciosów jednym kliknięciem myszy. Przyznam, że o ile to jest realistyczne, o tyle jest też odpychające i zdecydowanie wolałbym możliwość wyboru między "realistycznym" a "szybkim i wygodnym" systemem.

Dużym minusem walki jest starcie z kilkoma przeciwnikami na raz. Nie muszą to być zaraz bandyci, wrodzy rycerze czy inni żołdacy. Wystarczą trzy wilki. Gra nie potrafi się płynnie przełączać między wrogami, przeciwnicy to "gąbka" na ciosy i mimo tego całego realizmu wilk do zabicia wymaga przynajmniej kilku ciosów mieczem. A do tego zwierzaki są szybkie, atakują na raz z kilku stron i quest, w którym musiałem zabić trzy takie wilki zajął mi kilkanaście prób i dobrą godzinę. To odpycha od gry.

Kingdom Come: Deliverance 2 - monotonia i dłużyzny

Drugą sprawą, która mnie odpycha od KCD 2 jest monotonia i dłużyzny. Weźmy bowiem pod uwagę zadanie, w którym trzeba odnaleźć swojego psa. Gra każe nam wędrować od NPC do NPC, przez całą mapę początkowego obszaru. Jako że nie mamy jeszcze konia i nie mamy włączonego trybu szybkiej podróży, to sama wędrówka po mapie, unikanie zwierząt i bandytów trwa... Zadanie może zająć ponad godzinę, a jedyne, co w nim robimy to idziemy i zadajemy pytanie "czy widzieliście naszego psa". Po dłuższej chwili miałem ochotę darować sobie ten quest.

Do tego, biorąc pod uwagę prolog i pierwsze zadania... to po 10 godzinach walczyłem może dwa razy. A tak, to gra była symulatorem chodzenia. Czułem się jak bohaterowie filmu "Chłopaki nie płaczą" podczas oglądania "Śmierci w Wenecji". Czekałem aż wszystko się rozkręci. Do momentu fabuły, do którego mogę opisać swoje wrażenia, nie czułem, że to jest gra dla mnie, której poświęcę każdą chwilę wolnego czasu.

No, ale zobaczymy, co - po zakończonym prologu - przyniesie reszta gry. Jednak jak na razie brak wyboru stopnia trudności gry, skomplikowana walka z kiepską mechaniką starć z wieloma przeciwnikami i straszliwe dłużyzny nie nastrajają mnie zbyt optymistycznie.