"Iron Harvest" to taktyczny RTS, oparty o alternatywny świat, w którym w 1920, partyzanci Polanii toczą walki z Ruswietami, a w to wszystko wplątuje się jeszcze Saksonia. Rozpoczyna się wyścig o spadek po Tesli i dostęp do tajemniczej fabryki. A w tle jest jeszcze pewna tajemnicza organizacja. Gra ma dość interesującą fabułę, postaci są fajnie przedstawione, a do tego pojawia się wiele elementów z polskiej kultury i historii - miś Wojtek czy Janek Kos to tylko niektóre takie przykłady.

Reklama

Jako, że "Iron Harvest" to gra taktyczna, wzorowana na "Company of Heroes" (a nawet oparta na silniku tej gry), to nie ma tu mowy o szturmowaniu bazy przeciwnika hordą naszych wojsk. Limit wojsk nie jest zbyt duży i trzeba mocno się zastanowić, jaką jednostkę stworzyć - czy kilka oddziałów podstawowej piechoty, czy ciężkiego mecha. Do tego oczywiście dochodzi artyleria itp. Same jednostki dostają w trakcie gry kolejne poziomy doświadczenia, warto więc zadbać o nasze najlepiej wyszkolone oddziały.

Iron Harvest PS5 / dziennik.pl

Jednostki utrzymane są w klimacie gry i tamtych czasów. Mechy są toporne i przypominają trochę coś, co prędzej pochodzi z warsztatu wuja Gromiłły niż z japońskiej fabryki, ale mają swój urok - zwłaszcza blaszane puszki Polanii. Każda frakcja używa własnego stylu wyglądu armii, można też włączyć używanie przez nie języka danej frakcji. Do tego w wersji na konsole dostajemy kompletną wersję gry - łącznie z dodatkami o ruswieckiej rewolucji i o operacji orzeł.

Grafika i dźwięk

Graficznie i dźwiękowo jest dobrze. Wersja na PS5 nie ustępuje wersji PC, tekstury zarówno podczas przerywników, jak i podczas misji są nieźle zrobione, fizyka w grze zachowana. Budynki, po których przechodzą mechy rozpadają się całkiem nieźle, słowem, jak na komputerze. To samo z dźwiękiem, choć wersja PS5 nie obsługuje 3D Audio, a szkoda. Nie "ogłupiono" także AI. Jednostki nasze i wroga, dzięki mocnym układom w konsolach, reagują dokładnie tak smao jak wtedy, gdy testowałem grę na mocnym PC. AI kryje się przed ogniem, wykorzystuje przeszkody terenowe i osłony, potrafi zaatakować z kierunku, którego nie bronimy (oczywiście na wyższym poziomie trudności).

Sterowanie grą

Reklama

Pytanie jednak najważniejsze - jak gra radzi sobie ze sterowaniem padem. Naprawdę studio King Art Games dowiozło. Pod triggerami mamy specjalne rozkazy, bumperami przełączamy kolejne jednostki, a podstawowymi przyciskami wydajemy główne rozkazy. Dwa problemy, które się pojawiają, to takie, że - po pierwsze - czasem trudno jest wybrać pojedynczego bohatera w tłumie jednostek i - po drugie - nie da się tworzyć grup jednostek, które na PC przypisujemy przyciskom od 1 do 9. Dlatego moja strategia zwykle kończyła się zaznaczeniem wszystkiego i atakiem w stylu marszałka Żukowa - na niższym poziomie trudności to działało. Na wyższym, trzeba było przełączać pomiędzy pojedynczymi jednostkami. Oprócz tych trudności, to jednak "Iron Harvest" wygląda i zachowuje się, jakby był specjalnie pisany pod konsole.

Podsumowując - jeśli chodzi o fabułę, mechanikę rozgrywki, grafikę itp, to "Iron Harvest" w wersji PS5 nie różni się niczym od wersji PC. Inne jest tylko sterowanie, nad armią trudniej jest zapanować, jednak nie jest to na tyle skomplikowane, by nie dało się grać. Jeśli ktoś nie grał na PC, to naprawdę warto zapoznać się z grą, wydaną w Polsce przez Koch Media, bo alternatywny świat z mechami z lat 20, jest naprawdę świetnie zrobiony. Oby więcej twórców gier poszło śladami producentów i wydawców "Iron Harvest" i zdecydowało się wprowadzić strategie czasu rzeczywistego na konsole.

Iron Harvest PS5 / dziennik.pl