Tym razem akcja dzieje się w Meksyku. Ścigać się będziemy więc po preriach, pustyniach, wulkanach, dżunglach i po wąskich uliczkach kolorowych miast. Do wyboru mamy ponad 500 samochodów, a wyścigów jest tyle, że nawet najbardziej wybredny gracz znajdzie jakiś dla siebie... A jak będzie ich za mało, to można stworzyć sobie nowe.
Po kolei jednak... W Forzie Horizon 5 nie mamy od początku odblokowanych wszystkich wyścigów. Za każdą aktywność dostajemy specjalne punkty osiągnięć, które pozwalają nam odblokować najpierw region (czyli dostęp do danego typu wyścigów), a potem kolejne pojedynki na drodze. Mamy więc do wyboru walkę na drodze, różnego typu rajdy po bezdrożach, czy też miejskie pojedynki. A do tego pełno dodatkowych możliwości zabawy. Oprócz "tradycyjnych" kamer, skoków itp, dochodzą specjalne historie, czyli misje poboczne. Moją ulubioną jest meksykański wrestling połączony z wyścigami, w czasie których poznajemy historię Mistrza i jego największego rywala. Brzmi fascynująco? Polecam!. Jeśli chodzi o typy wyścigów, to dalej dostajemy albo te od miejsca A do B, albo klasyczne torowe.
Jeśli chodzi o szybką podróż, to dostępna jest tylko opcja przenoszenia się między domami lub miejscami festiwalu. Początkowo płacimy za nią kredytami, jeśli jednak rozbijemy wszystkie przydrożne tablice szybkiej podróży, to koszt przeniesienia się spada do zera.
W przeciwieństwie do Forzy Horizon 4 wyścigów jest mniej, a rozwój naszej kariery jest bardziej przewidywalny i łatwiej gra pokazuje, co należy zrobić dalej. Do tego nie trzeba na mapie oczyścić wszystkich punktów, by odblokować wszystkie regiony, możemy spokojnie wybrać co chcemy robić i ominąć te aktywności, których nie lubimy.
Park maszyn
Do wyboru mamy ponad 500 aut. Od Bentleya z 1930, przez pojazdy z lat 50, aż do nowoczesnych aut elektrycznych. Da się jeździć busami, ciężarówkami, terenówkami, nawet pojazdem z Halo. Niestety tu pierwszy wyciek oleju z silnika. Nie dostajemy aut, wyprodukowanych w tym roku. Nie ma więc najnowszych modeli BMW czy Ferrari. Brakuje też kilku klasyków - można zapomnieć o słynnym Ferrari Testarossa. Nie pojeździmy też niestety passatem, czy królową dyskotek - calibrą (ale Golf II jest). Do tego brakuje wielu producentów. Chyba najbardziej dotkliwym jest brak jednego z najstarszych i najbardziej zasłużonych w historii motoryzacji - Fiata. Nie pościgamy się więc klasyczną 500 czy autami spod znaku Alfa Romeo, Mirafiori itp. Nie ma Lancii, Hyundaia, Kii itp. To duże zaskoczenie in minus, bo w poprzedniej Forzie one były. Być może pojawią się w płatnych dodatkach... jednak moim zdaniem, taka marka jak Fiat powinna być od początku dostępna za darmo dla wszystkich graczy. To zbyt ważny element historii motoryzacji, by go pominąć. Oczywiście każde auto kosztuje kredyty - wiele jednak wpada albo jako nagrody, albo jako wygrane z losowania po zdobyciu kolejnego poziomu. Jeśli więc Tyche się do was uśmiechnie, to bardzo szybko, całkowicie za darmo, rozbudujecie park maszyn. Oczywiście są też "znaleziska w stodołach", w których ukryte są różne klasyczne auta.
Zmieniono też perki. Teraz punkty, zdobyte za popisywanie się umiejętnościami przypisano do auta. Jeśli więc chcemy uzyskać maksymalne bonusy, które możemy kupić, jak więcej punktów doświadczenia za różne umiejętności, to trzeba się od początku skoncentrować na kilku modelach samochodów i w te inwestować. Do tego są też "punkty za osiągnięcia", czyli za misje fabularne, które dają nam w nagrodę okrzyki do innych kierowców, elementy stroju, czy auta.
Tak, stroju, bo nasz "drivatar" może być zmieniany jak w Sims. Płeć i wygląd to jedno, ale są też dziesiątki kombinacji ciuchów (tak, faceci też mogą jeździć w sukienkach i kowbojskich kapeluszach oraz glanach), emotek itp. Pierwszy raz w Formie nie zapomniano też o niepełnosprawnych - gracz może swojemu drivatarowi włączyć protezę nóg czy rąk.
Model jazdy
Model jazdy? Każde auto prowadzi się inaczej. Zapomnijcie choćby o jeździe amerykańskim muscle carem po torze, na którym jest pełno ostrych zakrętów, ono sobie nie poradzi. Tak samo jak sportowe Lambo na błocie. Liczy się też na którą oś jest napęd, czy wyłączamy w ustawieniach trudności kontrolę trakcji itp. Do tego, dzięki modelowi dynamicznej pogody sytuacja może się zmienić, a kręta serpentyna, pokryta warstwą wody zamienia się w tor do driftu. Od razu czuć, które auto sprawdzi się w walce o pierwsze miejsce, które do wykręcania gigantycznych osiągnięć licznika umiejętności, a które posłuży nam tylko do robienia ładnych zdjęć. Po podkręceniu poziomu trudności gra przypomina prawdziwe symulatory, jednak dalej pod maską pozostaje grą, w której nie trzeba kombinować z przełożeniem dyferencjału, by w ogóle dojechać do mety. A przy innych ustawieniach, to Forza Horizon 5 staje się czystą zręcznościówka, którą opanuje nawet niedzielny kierowca. Pad Razer Wolverine, który pozwala skrócić czas wciśnięcia triggerów bardzo staje się też pomocny w jeździe - zwłaszcza, gdy możemy szybciej wciskać hamulec. Do tego świetnie się sprawdzają mechaniczne przyciski.
Modele uszkodzeń mamy dwa - kosmetyczny, wtedy nawet uderzenie przy 330 km/h w drzewo sprawi, że jedynie pognie się blacha na aucie, natomiast właściwości jezdne pojazdu zostają, jakby z fabryki wyjechał przed momentem. Nawet rozbicie reflektorów nie wyłącza świateł pojazdu. Jeśli jednak włączymy "prawdziwy" model uszkodzeń, to trzeba jechać ostrożnie, bo uderzenie sportowym autem w skałę przy maksymalnej prędkości, zakończy nasze zmagania. Nawet zwykłe, drobne stłuczki mogą też doprowadzić do uszkodzeń ważnych elementów naszego auta i sprawić, że wyścigu nie wygramy, bo rywale nam uciekną.
Warto też pamiętać, że im więcej ułatwień wyłączymy, tym większy bonus do kredytów nam wpadnie, trzeba więc dobrze wyważyć nasze umiejętności i dobrać sobie taki model jazdy, który nie będzie dla nas za trudny, a jednocześnie stanie się wyzwaniem.
Jakość audio i grafiki
Jeśli chodzi o dźwięki, to każde auto ma własne odgłosy silnika, podobno nagrane z oryginalnych pojazdów. W elektrykach panuje zaś cisza i słychać tylko kamienie wyrzucane spod kół czy inne odgłosy jazdy. Muzyka zaś to kilka stacji radiowych, znanych z poprzednich części. Nowością jest za to smutna DJ radia z muzyką klasyczną o meksykańskim głosie i radości życia Morticii Adams. Za mało za to jest meksykańskich utworów różnych gatunków - szkoda, że Turn 10 nie zdecydowało się dorzucić wielu lokalnych kawałków, bo to by mocno wprowadziło w nastrój meksykańskiej Fiesty. Gra działa też dużo lepiej na słuchawkach, niż na sounbarze. W porównaniu z całkiem niezłym Q950T, czyli ubiegłorocznym flagowcem Samsunga, to słuchawki Razer Kaira Pro dają lepsze efekty wczucia się w atmosferę. Dźwięk Windows Sonic otacza nas lepiej niż przez tylne głośniki "grajbelki", a odgłosy silnika są znacznie bliżej nas i czujemy się tak, jak byśmy byli w prawdziwym aucie.
Co do grafiki mam mieszane uczucia. Tak, z jednej strony wygląda świetnie - modele samochodów, odwzorowane deski rozdzielcze, krajobrazy Meksyku, zmienna pogoda, jazda przez burzę pustynną - znakomite. Podczas jazdy widać np. odbicie dłoni kierowcy w szybie, albo spływające krople deszczu... wciąż jednak przednia szyba w każdym aucie, gdy w coś uderzymy, ma dokładnie takie same pęknięcia. Mamy jednak do wyboru dwa tryby - jakość, czyli 4K i 30 FPS oraz 1440p i 60 FPS. I tu jest pies pogrzebany. Opcja 4K, nawet na Xbox Series X, wymaga telewizja z matrycą 120HZ, dobrym trybem "gra", mocno zmniejszającym input lag oraz obsługą VRR. Bez tego jest dramat. Jeśli nie mamy ulepszeń płynności gry w TV, to tryb "jakość" jest grywalny tylko podczas jazdy na miejsce wyścigu, potem o płynności możemy zapomnieć. Jeśli tryb włączymy, to gra chodzi w miarę płynnie, jednak widać ograniczenia, wynikające z 30 klatek na sekundę. Hej, Turn 10, flagowej gry wyścigowej na nową, podobno potężną konsolę nie robi się dla 30 FPS w 4K. Szkoda, że nie udało się wyciągnąć 60 klatek w tej rozdzielczości, bo ta gra aż o to prosi.
Tryb "wydajność", czyli 1440p i 60 FPS wygląda za to niewiele gorzej, a jest dużo płynniejszy. Praktycznie gra się wtedy idealnie. Nie ma żadnych problemów z ruchem aut, przesuwaniem się krajobrazu. Po prostu ta gra powinna tak działać. Dlatego polecam go do zawodów, bo nie uderzycie wtedy przez przypadek w jakąś przeszkodę.
Podsumowanie
Podsumowując. Forza Horizon 5 to udany następca Forzy 4. Jest łatwiejsza do opanowania pod względem ścieżki kariery, model jazdy jest bardzo dobry (choć wciąż to nie jest symulator), oferuje nam pełno dodatkowych aktywności i masę samochodów. Nie sposób jednak nie wspomnieć o dużych i poważnych brakach w parku maszyn (wymieniłbym wszystkie dziwne marki, znane tylko wąskiemu kręgowi pasjonatów na Fiata i Alfę Romeo) oraz o grafice. Niestety 30 klatek na sekundę w wyścigach samochodowych się nie sprawdza, nawet przy specjalnych trybach gamingowych w najnowszych telewizorach. A szkoda, bo gdyby Turn 10 dało nam 60FPS w 4K w trybie "quality", to Forzie Horizon 5 nie można by było wiele zarzucić. Mimo tych problemów, to gdy jedziemy Mercedesem Gullwing w stronę zachodzącego słońca przez górską serpentynę, a z głośników płynie muzyka z Horizon Pulse, to jestem w stanie wszystkie niedociągnięcia, problemy, błędy itp tej grze wybaczyć, bo ona wciąga... jak chodzenie po bagnach w zbroi płytowej. Do tego jest dostępna od pierwszej chwili po premierze w Game Pass i działa w Xbox Anywhere (więc zapis gry między PC a konsolą się przenosi automatycznie). Po prostu to jeden z tych tytułów na Xbox (i PC), w który trzeba zagrać.