Przygoda w Halo Infinity zaczyna się oyd stworzenia naszego Spartanina (niestety nie ma możliwości grać w trybie MP po stronie kosmicznych wrogów). Możemy zmienić praktycznie wszystko - każdy element pancerza, broni, gestów itp. Na początku nasze wybory ograniczają się do podstawowych przedmiotów, bo resztę odblokowujemy w miarę zdobywania kolejnych poziomów. Każdy więc może stworzyć sobie wymarzonego wojownika i ruszyć na pola bitwy.
Tryby główne mamy dwa - duże mapy dla 24 graczy i małe dla 8. Niestety nie możemy wybrać, czy chcemy tylko walczyć o flagę, nosić piłkę czy tylko zabijać. Serwery losowo przydzielają nam mapy i sposób rozgrywki. Z jednej strony rozumiem zachowanie 343 - sami mówią, że obecnie trwają testy (choć po premierze nasze osiągnięcia nie zostaną wyzerowane, a sezon potrwa dalej), więc chcą sprawdzić, jak wszystko działa i co poprawić, zanim gra oficjalnie trafi do sprzedaży (hej, Dice i EA, widzicie, jak to się robi?).
Rodzaje map
Na mniejszych mapach nie ma wieżyczek i pojazdów oraz niektórych rodzajów broni. To po to, by nie zakłócić balansu gry, bo Warthog zrzucony w rozgrywce 4x4 załatwiłby całą mapę. Każdy zaczyna (w rozgrywkach na 24 osoby też) z podstawową bronią, której nie można modyfikować. Dzięki temu, wszyscy. mają równe szanse. Dodatkowe "zabawki" zrzucane są na planszy podczas gry - mogą to być granaty, snajperki, broń biała, dodatkowe tarcze itp. Często więc walki toczą się o same punkty zrzutu niż o cele główne. Gdy zginiemy, zabawki porzucamy i odradzamy się ze standardowym karabinem.
Mapy są świetnie zaprojektowane - walczymy po zaułkach, górach, targowiskach itp - dają dużo możliwości zastawiania zasadzek, czy po prostu brutalnej walki w bliskiej odległości. Tu nie ma bowiem mowy o zabijaniu z połowy planszy, a sama rozgrywka toczy się w odległości od kilku metrów od przeciwnika. Nie ma niestety terenowych "przeszkadzajek", jak jakieś tornada, wulkany itp. Tu zginąć da się tylko z ręki przeciwnika (albo jak łamaga z drużyny rozjedzie nas banshee czy warthogiem, bo nie zauważy naszej postaci w ferworze walki).
Brutalna, krótka walka
Walka jest brutalna i prosta - najpierw kilkoma seriami rozładowujemy przeciwnikowi tarcze, potem niszczymy jego pasek zdrowia. Wroga można też zabić ciosem wręcz, co zdarza się częściej na mniejszych mapach niż na większych. I nie przejmujcie się śmiercią postaci. Ta gra właśnie na tym polega - strzelasz, zabijasz, giniesz, odradzasz się, znowu strzelasz. Nikt nikomu nie robi wyrzutów z powodu śmierci i osłabienia drużyny, a powrót na miejsce wymiany ognia trwa sekundy, by nawet na chwilę nie spowolnić akcji.
Atmosfera rozgrywek jest świetna, gra wciąga totalnie i mocno podnosi adrenalinę oraz pozwala się wyżyć po ciężkim dniu. Choć wszystko jest klasyczne do bólu, to dawno nie grałem w tak wciągające rozgrywki wieloosobowe. Vanguard czy BF2042 mogą się schować. Nie ma nic lepszego, niż rozjechać wroga Warthogiem, albo dopaść wrogiego "nosiciela flagi" i wpakować mu serię w plecy, ewentualnie też wpaść na wroga w zaułku, który rozwala nas celną serią, ale jednocześnie ginie od rzuconego granatu. Tu nie ma mowy o taktycznym skradaniu się ze snajperką, tu liczy się akcja i widowiskowe odstrzelenie przeciwników.
Grafika i dźwięk
Grafika jest naprawdę dobra - widać potęgę XSX. Rozgrywka jest płynna i szybka, nie ma mowy o żadnym klatkowaniu, a tekstury są naprawdę wysokiej rozdzielczości. Jeśli zaś chodzi o dźwięk, to koniecznie zaopatrzcie się w dobre słuchawki. Jeśli zainwestujecie w coś klasy Kaira Pro, to nie przegapicie żadnego wroga i usłyszycie, skąd padają strzały i skąd nadchodzi przeciwnik. Windows Sonic sprawdza się w Halo doskonale.
Problemy gry
Oczywiście nie ma gry bez problemów. O ile Infinity praktycznie błędów technicznych nie ma, to jednak - moim zdaniem - zbyt wolno zdobywa się kolejne poziomy. Punkty doświadczenia dostaje się bowiem nie za zabójstwa czy wypełnianie celów rozgrywek, a za osiągnięcia. Wpadają one strasznie wolno i zdobywanie poziomów trwa bardzo długo. Na szczęście tu nowe poziomy oznaczają tylko dostęp do "ulepszeń" kosmetycznych - nowych kolorów pancerza, emotek, elementów zbroi itp. Nie ma żadnych "loot boksów" ze specjalną bronią czy częściami do niej. Tu każdy, nawet zawodnik najwyższego poziomu, walczy tą samą giwerą. Oczywiście jest też opcja płatna - tzw. premium battle pass, który pozwala, za pieniądze, dostać więcej wizerunkowych gadżetów, a w dodatku lepiej wyglądających. No ale firma musi na czymś zarabiać.
Podsumowanie
Podsumowując - Halo Infinity oferuje nam klasyczne tryby rozgrywki, zrobione w sposób konserwatywny. Ale to, moim zdaniem, jest wielką zaletą tej gry. Liczą się przede wszystkim umiejętności, znajomość mapy i doświadczenie, a nie zasobność portfela. A do tego rozgrywka wciąga, jak jeżdżenie czołgiem po bagnach. Dawno tak dobrze się nie bawiłem.