"The Last Oricru" to ma być połączenie Dark Souls z Gothic. Gra opowiada o kosmicznym wędrowcy, który trafia na planetę z poziomem techniki średniowiecza, na której też działa magia. Jak się dowiaduje od tajemniczego komputera, ma dostać się do jeziora, gdzie zostaną mu przekazane szczegóły misji. Po drodze przekonuje się też, że jest nieśmiertelny... znaczy może umrzeć, ale się od razu odradza. I jest ostatnim z tego typu stworzeń.

Reklama
The Last Oricru / dziennik.pl

Po drodze, na planecie orientuje się, że są trzy frakcje, które się bardzo nie lubią, a wiele wypełnianych zadań, czy odpowiedzi w rozmowach doprowadzą, że nastawienie owych frakcji się zmienia. To faktycznie działa... jako jedna z niewielu rzeczy w tej grze. Dlatego też twórcy zachęcają, by grę przejść wiele razy, aby poznać wszystkie możliwe ścieżki rozwoju scenariusza. Szkoda tylko, że postaci są drętwe, z osobowościami rozdeptanej meduzy i fatalnymi liniami dialogowymi.

Reklama

Fatalna grafika i mechanika rozgrywki

I tu jest problem. Bowiem oprócz tego systemu rozwoju fabuły (podobny był zresztą w Gothicu), nic dobrego o tej grze powiedzieć nie można. Grafika przypomina wczesne produkcje z PS4... a nawet i z PS3. Jest po prostu fatalna, animacje twarzy wyglądają obrzydliwie, a wargi postaci podczas rozmowy ruszają się na zasadzie klapki. Animacje bohaterów gry podczas poruszania się są równie fatalne,o jakiejkolwiek fizyce w grze można zapomnieć. Wygląda to obrzydliwie i odrzuca po paru minutach "zabawy". Jak można wydać coś takiego w roku 2022, to się w głowie nie mieści.

The Last Oricru / dziennik.pl
Reklama

Walka jest równie wielkim koszmarem. Teoretycznie ma to być wzorowane na "Dark Souls", z paskiem wytrzymałości, drenowanym przez nasze ataki, podstępnymi przeciwnikami i w ogóle czymś, czego nie widziano na konsolach... No i coś poszło nie tak. Ruchy wrogów wyglądają komicznie, a "tryb easy" polega na tym, że ataki wroga są odgrywane w zwolnionym trybie, co wygląda po prostu zabawnie. Czegoś tak durnego nie widziałem w żadnej grze. Działa i wygląda to fatalnie. A... nie ma żadnych wskazówek, kompasu itp. dotyczącego zadań. Po prostu biegamy na ślepo po korytarzach, wycinamy przeciwników, a jak oni wytną nas , to odradzamy się kawałek wcześniej, bez żadnych konsekwencji.

Omijajcie tę grę!

Rozumiem, że twórcy mogli takie coś stworzyć, ale rolą wydawcy powinno być odrzucenie takiego niedokończonego, fatalnie zrobionego projektu i zmuszenie ekipy developerów, by napisali tego gniota od nowa. Niestety ktoś w Plaion doznał zaćmienia umysłu i projekt ten zaakceptował. "Last Oricru", poza elementami rozwoju fabuły, bo sam scenariusz jest beznadziejny, nie ma żadnych elementów, które sprawiłyby, że mógłbym tę grę z jakiegoś powodu komuś polecić- nawet jeśli ta gra trafi za darmo do GamePassa czy PS Plus. Jest to gra, w której po spędzeniu nawet paru minut odczuwa się przyjemność równą leczeniu kanałowemu bez znieczulenia. Unikajcie tej gry, nie kupujcie jej, a jak ktoś wam ją da w prezencie, to skreślcie go z listy znajomych. "The Last Oricru" jest gorsze nawet od "Elexa".