Fabuła The Valiant koncentruje się na poszukiwaniu tajemniczego artefaktu, a nasi bohaterowie, skupieni wokół niemieckiego krzyżowca będą zmuszeni do podróży przez całą Europę - od Cesarstwa przez Alpy, Włochy, aż do Konstantynopola i dalej... Scenariusz jest fajnie napisany, intryga wciąga, a bohaterowie (od niemieckich szlachciców po nordycką tajemniczkę) są bardzo dobrze napisani. To plus, bo nic tak nie odrzuca od gry, nawet strategicznej, jak fatalna fabuła. Widać, że THQ Nordic z tą warstwą gry problemów nie ma.

Reklama

Mechanika rozgrywki

Valiant to RTS taktyczny - nie produkujemy więc nowych jednostek podczas misji, a zaczynamy z wybraną grupą bohaterów i oddziałów. Straty możemy uzupełniać w obozach. Najpierw trzeba je jednak zdobyć... Samo uzupełnienie jednostek jest darmowe, jeśli jednak oddział zostanie wybity, to odtworzenie kosztuje. Pieniądze zaś na jednostki nie spadają z nieba - są w specjalnych skrzyniach, których nie ma za dużo na mapie. Strategia na "uraaaaa" skończy się więc wybiciem naszych i plajtą. W niektórych zadaniach trzeba jeszcze zdobywać i bronić budynki, produkujące surowce, żeby za nie wyprodukować machiny oblężnicze. W "The Valiant" piechota nie jest bowiem w stanie sama skruszyć murów twierdzy.

Do dyspozycji mamy m.in. łuczników, kawalerzystów, kuszników, włóczników czy piechotę z mieczami. Każda jednostka ma swoje plusy i minusy, musimy więc rozważyć przed startem misji, jakie oddziały są nam najbardziej przydatne i jakich bohaterów wybrać. Nasi herosi występują bowiem na polu bitwy razem ze swoim oddziałem przybocznym i dają różnorakie bonusy oddziałom podobnego typu. Do tego bohaterowie zdobywają sprzęt i doświadczenie, które pozwoli uzyskać im specjalne umiejętności, typu sztandar, zwiększający obrażenia naszych oddziałów, albo ataki płonącymi strzałami...

Reklama

Walka

Same misje zwykle sprowadzają się do zajęcia odpowiednich punktów zwycięstwa na mapie, bądź zabicia określonego oddziału wroga. Nie jest to jednak łatwe. Czasem trzeba powstrzymać oddziały przeciwnika przed ucieczką i zawiadomieniem reszty sił wroga, innym razem połowa naszych oddziałów znika w lawinie... A wróg ma zawsze zdecydowaną przewagę liczebną. Trzeba więc korzystać z terenu, zastawiać zasadzki, ukrywać się w lasach i używać specjalnych zdolności naszych bohaterów. Te bowiem potrafią odmienić los bitwy.

Starcia wyglądają widowiskowo. Szarże jednostek, wybuchający ogień grecki, jednostki używające specjalnych zdolności... Pole bitwy szybko potrafi zamienić się w chaos. Zwłaszcza, że zabicie jednostek nie jest takie proste. Najpierw trzeba sprowadzić do zera "pasek hartu", potem dopiero można zadawać obrażenia. A wraz z ich wzrostem, giną kolejne postaci w jednostkach, przez co oddział traci na efektywności. Do tego zdolności specjalne potrzebują tzw. wigoru. Jak go zabraknie, to możemy tylko czekać na regenerację. Walka wymaga więc dużo mikrozarządzania zdolnościami, pilnowania kto kogo atakuje itp.

The Valiant / dziennik.pl
Reklama

Gry nie ułatwia brak szybkiego zapisu, a w ogóle jakiegokolwiek ręcznego zapisu rozgrywki w misji. Jest tylko autosave, a i to rzadki. Każdy błąd może się okazać więc kosztowny i zmusić nas do powtarzania większego fragmentu misji. Trzeba więc myśleć, realnie oceniać nasze szanse i wiedzieć, kiedy się wycofać.

Grafika i muzyka

Muzyka i efekty dźwiękowe są świetne. Podczas bitwy słychać okrzyki naszych jednostek, do tego mamy dobre odgłosy otoczenia, jak np. w walkach nocnych w lesie, gdy słyszymy np. zwierzaki, podczas przekradania się przez zarośla. A grafika to poezja. Jak na taktyczny RTS, to zarówno mapy, jak i jednostki są świetne. Widać spadające krople, uderzające w kałuże,, świetnie oddano "Motion Capture" wojaków, znakomite jest też tło. Można czepiać się jedynie takich drobiazgów jak to, że nasze jednostki nie zostawiają śladów w błocie.

The Valiant / dziennik.pl

Jaki komputer potrzebny jest, żeby pociągnąć The Valiant na maksymalnych detalach? Grę testowałem na laptopie Razer Blade z Intelem 12800K i 3070 Ti na pokładzie. W rozdzielczości 2560x1440 i maksymalnych detalach bez problemu udawało się uciągnąć ponad 90 FPS. Nie było żadnych problemów z płynnością gry nawet przy największych bitwach.

The Valiant / dziennik.pl

Podsumowanie

Podsumowując. The Valiant to takie "Company of Hermes" w połączeniu z "Commandos" i w średniowiecznych warunkach. Gra ma dobrą fabułę, fantastyczną grywalność, po prostu wciąga bardziej niż chodzenie po bagnach w zbroi płytowej. THQ Nordic i wydawca PLAION zrobili kawał dobrej roboty. Polecam każdemu fanowi strategii.