Dead Island 2 to gra FPS w której nasi bohaterowie mierzą się z hordami zombie w Los Angeles. Zarówno wydawcy (PLAION), jak i twórcy (Deep Silver Dambusters Studio) zapewniali, że czeka nas prawdziwy hit, podlany krwią, z dużą dawką czarnego humoru.

Reklama
Dead Island 2 / dziennik.pl

Fabuła jest oparta na wszystkich niskobudżetowych produkcjach filmowych o zombie. Miasto opanowują żywe trupy, samolot ewakuacyjny zostaje zestrzelony, a jeden z naszych bohaterów musi się teraz wyrwać z tego piekła. Tak, jeden z naszych bohaterów, bo gra pozwala nam wybrać postać, w którą chcemy się wcielić. Każda z nich ma trochę inne statystyki - możemy więc wybrać zwinną, szybka, ale mało odporną postać, albo gościa z młotem w ręku, który może przyjmować wiele obrażeń, zanim padnie.

Reklama

Najpierw gra wprowadza nas w podstawowe zasady - uczymy się walczyć, robić uniki, zdobywać i modyfikować broń… a potem jesteśmy rzuceni na sam środek morza krwi i żywych trupów. Niestety twórcy nie pozwolili nam wybrać stopnia trudności, więc wiele walk trzeba będzie powtarzać aż do skutku, bo mogą okazać się za trudne, a trybu "easy" tu nie ma. A szkoda.

Fabuła podlana jest czymś, co twórcy uznają za "czarny humor", a jest zbitką prymitywnych nawiązań do popkultury, której brakuje tylko tępego śmiechu z offu. To coś, co nawet nie nadawałoby się na noc kabaretową w Polsacie. Są obowiązkowe nawiązania do "The Last of Us", "kpiny" z gwiazd, kultu celebrytów, bogactwa i horrorów itp. Dla mnie dialogi, typy postaci, ich zachowania są jednak żenujące. A nasi bohaterowie to nie Lo Wang, mimo, że próbują wygłaszać "zabawne" komentarze.

Reklama

Zadania sprowadzają się w zasadzie do "idź do X i zabij zombie". Po drodze czekają nas też "zagadki", typu "znajdź bezpiecznik/akumulator i wróć z nim do zamkniętej bramy". Nie jest to więc nic skomplikowanego. Nie ma otwartego świata, a całe Beverly Hills sprowadza się do kilkunastu zamkniętych lokacji z podobnymi schematami postępowania - zamknięte przejście zmusza nas do poszukania klucza w budynku, pełnym zombie, rozwiązania jakiejś prostej zagadki i przejścia dalej. Żadna z tych lokacji nie zostaje dłużej w pamięci. To nie jest Last of Us II z genialnym przekradaniem się nocą przez park pełen szalonych kanibali, czy choćby przeprowadzanie motocykla przez tunele pełne zombie w Days Gone.

Rozwój postaci i bronie

W Dead Island 2 mamy do czynienia głównie z bronią białą (broń palną znajdujemy późno w grze, a amunicji jest na tyle mało, że jej używanie nie ma sensu) w postaci gazrurek, kluczy hydraulicznych, kijów golfowych itp. Każda ma odpowiednią ilość punktów wytrzymałości i potem się rozpada. Albo więc - jeśli ja lubimy - możemy ją naprawić w warsztacie, albo wyrzucamy i szukamy czegoś nowego. A narzędzia mordu rozsypane są po Beverly Hills gęsto. Oczywiście do tworzenia, modyfikowania i naprawiania broni oraz przedmiotów potrzebne są surowce, których też jest wszędzie pełno. Wystarczy dokładnie przeszukać daną lokację i mamy uzupełnione kieszenie.

Jeśli chodzi o sam rozwój postaci, to podzielono go na kilka cech i co poziom dostajemy nowe karty ze specjalnymi zdolnościami. Sami więc wybieramy, co jest nam w danej chwili potrzebne. To akurat jest fajny system i jedna z niewielu rzeczy, które w grze mi się podobały.

Walka

Walka jest prymitywna. To nie Kingdom Come: Deliverance, soulsy czy inne takie. Tu podbiegamy do zombie, i wciskamy non stop R2, by go zatłuc. Można wykonywać uniki czy ataki specjalne, ale do większości podstawowych zombiaków wystarczy tylko machać narzędziem mordu. Nie ma ciosów z zaskoczenia, nie można podkraść się do zombie, by zabić go po cichu… to nie Last of Us ani nie Days Gone. Walka jest równie prymitywna, co fabuła i poczucie humoru, na którym tę grę oparto.

Są jednak i fajne elementy - zombie możemy zwabić do kanistrów z benzyną, albo do niezaizolowanych kabli, które polewamy wodą, tworząc kałużę z prądem i pozwolić, by to "środowisko" wytłukło zombie. Wygodne, nie zużywa zasobów i może szybko przetrzebić nawet duże grupy nieumarłych.

Grafika

Najwięcej zastrzeżeń mam do grafiki. Mimo tego, że nie mamy do czynienia z otwartym światem, to grafika lokacji mogłaby być lepsza. Wiadomo, nie wszystko musi wyglądać jak God of War, Horizon Forbidden West czy Last of Us 2. Ale jakość grafiki to na pewno nie jest poziom 2023 roku, a przypomina raczej coś z ery PS4. Do tego nie chodzi tylko o jakość renderingu otoczenia, a o twarze postaci czy naszych przeciwników. Twórcy mogli się naprawdę bardziej postarać.

Dead Island 2 / dziennik.pl

Do tego mamy pełno błędów graficznych, związanych np. z przenikaniem przez siebie przedmiotów czy z modelem fizyki trupów. Ta gra potrzebuje dobrych kilku łatek, by to wszystko naprawić. Za to trzeba przyznać, że chodzi płynnie. Na QN700B Samsunga nie było żadnego rwania, migotania czy innych obrazowych "przeszkadzajek

Podsumowanie

Nie jestem fanem gier ani filmów o zombie. Uważam motyw żywych trupów za jeden z najsłabszych w popkulturze. Dobry horror nie wymaga bowiem stad nieumarłych i litrów krwi, by przerażać. I Dead Island 2 nie zrobiło nic, by mnie przekonać, że jest inaczej, a raczej ta gra pogłębiła moją niechęć do zombie. Ani fabuła, ani mechanika, ani sam świat nie potrafiły mnie niczym przyciągnąć. Dead Island 2 to bardzo średnia gra. Szkoda, bo mogło z tego wyjść naprawdę coś fajnego, jednak twórcy mocno zmarnowali jejpotencjał.