Firma EA tym razem przygotowała grę piłkarską sama, bez współpracy z FIFA. Na szczęście to nie oznacza, że - tak jak kiedyś w Pro Evo Konami - dostaniemy jakieś dziwne drużyny z piłkarzami o wymyślonych nazwiskach. Wszystkie kluby mają swoje nazwy i swoich piłkarzy. O to możemy być spokojni.
Na boisku jest dobrze
Tak szczerze, to gdyby nie nowa nazwa, to nie da się odróżnić tej gry od poprzednich "FIF". Wiadomo, na boisku zmian być nie może, bo zasady piłki pozostają stałe - dostajemy lekko ulepszony silnik, kilka nowych kamer, ale dalej jest 22 facetów (lub kobiet), kopiących piłkę w stronę bramki przeciwnika. Mecze są przyjemne, nawet lekko poprawiono poziomy trudności, dzięki czemu przejście z "amatora" na "półprofesjonalistę" nie jest już aż tak bolesne i nie musimy już wybierać między wygrywaniem 10:0 a łomotem 0:10.
Piłkarze biegają w sposób naturalny, bramki padają ładne, stałe fragmenty gry są w miarę łatwe do opanowania - wybieramy miejsce na piłce, w które chcemy kopnąć, by nadać futbolówce odpowiedni tor lotu, wciskamy przycisk strzału lub podania i załatwione.
Poza boiskiem zmieniło się niewiele
Natomiast drażni mnie to, czego nie zmieniono poza meczami. W wielu przypadkach trybu kariery wykorzystano nawet te same animacje z FIFY 23. Tak, jest słynny czarny recepcjonista w siedzibie Stali Mielec… Dostajemy też te same tryby rozgrywki - Volta, czyli moja ulubiona piłka uliczna, dalej jest dostępna tylko w trybie multiplayer, nie można grać z komputerem. Jest też za mało pucharów. Bo co z tego, że jest Liga Mistrzów, jak nie ma Mistrzostw Europy czy mundialu. Tak, możemy te puchary stworzyć, ale to nie to samo.
Zarządzanie drużyną? Takie samo, jak w FIFA 23. Nawet menu zostało podobne (choć, jak gramy Polską to nie ma opcji "laga na Lewego"). Dodano tylko - w trybie menedżerskim - opcję trenerów, którzy mają pomóc drużynie kreować naszą wizję taktyki.
Tak naprawdę EA zrobiła to, do czego nas przyzwyczaiła przez lata wydawania serii "FIFA", czyli dokonała jedynie kosmetycznych zmian. Teoretycznie tego można się było spodziewać, choć tak naprawdę liczyłem, że po zerwaniu współpracy z FIFĄ, dojdzie do jakiejś rewolucji. Ale tu, jak w polskiej piłce, nie zmienia się nic, bo decyzje podejmują ci sami działacze, którzy jeszcze pamiętają trenera Piechniczka.
EA FC jak polska kadra
Podsumowując - EA FC 24 jest jak polska reprezentacja piłkarska. Mimo ciągłej zmiany trenerów, nie zmienia się nic. Wszystko jest po staremu. A kibice, mimo, że ich dusza płacze, gdy widzą to, co dzieje się na boisku, dalej wierzą, że coś z tego będzie i kupują bilety na mecze, nawet, jeśli zastanawiają się, czy Polska da radę Wyspom Owczym.