W alternatywnym świecie, stworzonym przez Jacka Piekarę, Chrystus zszedł z krzyża z mieczem i pokarał pogan. Głównym bohaterem cyklu powieści i opowiadań jest Mordimer Madderdin, licencjonowany inkwizytor biskupa Hez-Hezronu. Sam świat jest całkiem fajnie wykreowany i zasługuje na to, by zostać przeniesiony do gry. Niestety nie wzięła się za to Bethesda, Larian, czy Obsidian, a polskie studio The Dust. I efekty widać.

Reklama
Inquisitor / dziennik.pl

Koszmarna grafika

Historia zapowiada się fajnie - otóż inkwizytor Madderdin przybywa do miasteczka, by sprawdzić plotki o wampirze, grasującym w okolicach… I to wszystko dobre. Reszta jest bowiem dramatem. Mamy do czynienia z koszmarną grafiką, przypominającą gry sprzed kilkunastu lat, drętwymi animacjami postaci, fatalnym dźwiękiem i dialogami tak drewnianymi, że stolarz zrobiłby z nich ładny komplet mebli.

Reklama
Inquisitor / dziennik.pl

Po 10 minutach gry, miałem już dość… nie dotrwałem więc do tego, jak działa system walki. Ta gra odrzuca tak bardzo grafiką i całą resztą, że sama walka też nie zapowiada się dobrze.

Omijajcie tę grę

Studio Dust, przed opublikowaniem dema gry na Steam, tłumaczyło, że premiera "Inquisitor" zostaje przesunięta na luty 2024, bo jesień pełna jest premier innych gier i twórcy nie chcą, by ich "dzieło" przepadło w tłumie. To bardzo optymistyczne założenie, bo sugeruje, że ktoś w ogóle chciałby po ten tytuł sięgnąć. Nawet bowiem, jeśli w lutym 2024 nie ukaże się żadna inna gra, to ten produkt należy omijać wielkim łukiem. Zwłaszcza, że do lutego tej gry nie da się napisać na nowo, bo jakiekolwiek poprawki i tak jej nie pomogą.

Inquisitor / dziennik.pl