"Alan Wake 2" to kontynuacja survival horroru sprzed kilku lat. Znów trzeba będzie walczyć z ciemnością przy użyciu latarki i pistoletu. Tylko tym razem nie tylko jako pisarz - wcielimy się bowiem także w agentkę FBI.

Alan Wake 2 / dziennik.pl

Fabuła, jak to w przypadku gier Remedy jest pokręcona. Zaczyna się od śmierci z rąk kultystów, potem w miasteczku, w którym 13 lat wcześniej zaginął Alan Wake pojawia się para agentów FBI, by wyjaśnić kolejny zgon. I wtedy zaczynają dziać się rzeczy dziwne. Powracają koszmary i potwory, do tego pojawiają się tajemnicze strony powieści, na których agenci FBI mogą przeczytać o sobie, jakby czytali książkę… Więcej wam nie napiszę, bo tę fabułę trzeba zgłębić samemu.

Reklama
Alan Wake 2 / dziennik.pl

Tym razem, jako że mamy do czynienia z agentką FBI, to gra dostaje nową, specjalną mechanikę prowadzenia śledztwa. Nasza bohaterka, Saga, zbiera na miejscach zbrodni wskazówki, które potem może wykorzystać w "pałacu pamięci" wewnątrz swojego umysłu do powiązania tych wszystkich odkrytych szczegółów i ujawnienia motywu zbrodni. To bardzo fajna mechanika, która pozwala nam się czuć, jakbyśmy sami prowadzili śledztwo.

Alan Wake 2 / dziennik.pl

Rewelacyjny klimat

Rewelacyjny jest klimat rozgrywki. To prawdziwy, porządny survival horror, w który ciężko jest grać w nocy, samemu w domu, na dobrych słuchawkach. Potworów za dużo nie ma, o wiele większą grozę wywołuje samo otoczenie - ciemne, gęste lasy, przytłaczające nas wysokimi drzewami. Do tego odpowiednie hałasy, których źródła nie widać… I wtedy czasem wyskakuje na nas potwór, a czasem to tylko po prostu odgłosy otoczenia.

Alan Wake 2 / dziennik.pl

Do tego, jako że potwory najpierw trzeba oślepić mocnym światłem latarki, a potem rozstrzelać, to ciągle brakuje a to baterii, a to amunicji. Co prawda znajdujemy je w skrzynkach w lesie, jest tego jednak zawsze za mało i zawsze walczymy o przetrwanie i o to by tym ostatnim nabojem jednak trafić wroga. To nie Doom, gdzie amunicji jest więcej niż zwłok wystrzelanych demonów. Tu to my jesteśmy ofiarą, ściganą przez grozę. Zwłaszcza, że nie da się zapisać gry w każdym momencie, a jedynie w specjalnych, oświetlonych chatkach.

Dawno tak nie bałem się grając w horror, ale mimo wywoływania strachu, Alan Wake 2 niesamowicie wciąga swoją fabułą i drobnymi smaczkami, jak to, że Remedy oficjalnie potwierdza, że fabuła gry Control powiązana jest ze światem Alana Wake'a.

Wymagania technologiczne

Reklama

Grafika jest rewelacyjna. Alan Wake 2 to po prostu gra, która miażdży nawet najwydajniejsze pecety. Remedy bowiem przyłożyło się mocno do tego, jak ta produkcja wygląda. Genialnie pokazana jest roślinność, dzięki technologiom NVIDII mamy wszystkie cudeńka z najnowszych bibliotek DLSS, więc światło jest niezwykle naturalne. A gdy pojawiamy się w miasteczku, jest równie dobrze. Świetnie wygląda okoliczne jezioro, czy kałuże na ulicach, odbijające otoczenie. Wygląda to tak, jakbyśmy oglądali film. To w zasadzie najpiękniejsza tegoroczna gra.

Alan Wake 2 / dziennik.pl

Niestety to okupione jest potężnymi wymaganiami. W trybie Ultra, z włączonym DLAA i path tracing, w rozdzielczości 3440x1440p 4080 i 13700K dają mi zaledwie 38-45 FPS. Jeśli jednak zmniejszymy jakość i wyłączymy DLAA, dostajemy porządne 60-70 klatek. Wyłączenie z kolei najwyższego poziomu "śledzenia promieni" sprawia, że jesteśmy w stanie dojść do 80-90 FPS.

Alan Wake 2 / dziennik.pl

Mi jednak takie podejście Remedy się podoba. Dość mam gier na starych silnikach, które nie rozkręcają rozwoju technologicznego i wyglądają tak samo jak gry sprzed paru lat. Potrzebujemy rewolucji, która zmusi do pracy zarówno twórców nowych silników graficznych, jak i twórców kart graficznych. I to "Alan Wake 2" nam daje. Zamiast pytać, jak do tej pory "czy to pociągnie Crysis", możemy teraz się zastanawiać, czy ten sprzęt pociągnie najnowszą produkcję Remedy - choć na takie karty graficzne przyjdzie nam pewnie poczekać rok czy dwa.

Podsumowanie

Podsumowując - Remedy dało nam grę prawie idealną. Jest przerażająca, z zagmatwaną fabułą i fajnymi przeciwnikami. Ma niezwykły klimat, jakim może się poszczycić tyko niewiele tytułów, a przede wszystkim przenosi graficzną jakość gier na następny poziom. Takich produkcji nam potrzeba dużo, dużo więcej.

Grę dostaliśmy do testów od firmy Epic.