Kampania zremasterowanej wersji Modern Warfare III zaczyna się od ataku na syberyjski łagier. Potem gra rzucać nas będzie do fikcyjnych byłych sowieckich republik, aż do tunelu pod kanałem La Manche. Wcielamy się w różne postaci narracji, od współpracowników złego Makarowa, który chce pogrążyć świat w wojnie i odbudować Rosję, przez byłą mudżahedinkę z Urzikstanu aż po samego kapitana Price'a.
Sama fabuła nie jest zbytnio porywająca, ale nie jest też zła. Ot dobry scenariusz na średni film akcji. Dałoby się to przeżyć, bo przecież w strzelankach scenariusz liczy się mniej niż sama akcja, gdyby nie pewne pomysły studia Sledgehammer, które tę grę stworzyło.
Modern Warfare III: Otwarta mapa zabija grę
Autorzy wpadli bowiem na pomysł, by kampania była też treningiem przed starciami dla wielu graczy. Stąd część misji jest typowa dla CoD i są takimi "korytarzowymi strzelankami", w których idzie się po wyznaczonej trasie, zabijając setki wrogów, a w części mamy otwartą mapę, skrzynki z wyposażeniem i cele do osiągnięcia. I te właśnie misje są najsłabsze.
Do gry wchodzimy z podstawowym wyposażeniem i taką bronią, jaką założyli twórcy. Podczas misji znajdujemy skrzynki z bronią i dodatkowym sprzętem. Jeśli zginiemy, to wszystkie "znajdźki" zostają w naszym ekwipunku i możemy z nich skorzystać, zaczynając od nowa. Dzięki temu bezsensowne "skradane" misje da się zamienić w strzelaniny godne Rambo i zamiast po cichu przekradać się przez linie najemników, możemy ich wszystkich zmasakrować, zrzucając na nich taktyczne pociski, bombardując z B2 czy używając karabinu maszynowego z celownikiem termicznym.
Modern Warfare III: Za mało punktów zapisu
To powoduje pewne problemy… bo co z tego, że widzimy cel misji i możemy się do niego łatwo dostać, jak komandos najwyższej klasy, z elitarnego oddziału nie ma ze sobą przyrządu do wspinaczki po linie, bo mu go nie dali w wyposażeniu. Nie ma też zbyt wielu punktów zapisu rozgrywki, co też jest kłopotliwe. W jednej z misji celem jest zniszczenie lądowisk ze śmigłowcami. Są one chronione przez chmary wrogów, a punkt zapisu jest dopiero po zlikwidowaniu tych trzech maszyn, praktycznie pod koniec misji. Na niskich poziomach trudności, nie ma problemu… na wyższych, misję powtarzałem po kilka razy. To wywołuje potężną frustrację.
Modern Warfare III: Za krótkie misje
Do tego mapy są małe, a misje krótkie. Często, gdy dopiero zaczynamy się bawić, nagle okazuje się, że to już koniec. Nic dziwnego, że całą grę przeszedłem przez około 5 godzin. Tak, kampanie fabularne w poprzednich częściach nie były wiele dłuższe, ale po prostu były lepiej napisane i dawały większą radość z zabawy.
Z kolei misje, przypominające inne kampanie, są fajne. W jednej z nich podkładamy bomby pod lodem, jako nurek, a potem przedzieramy się przez las, pełen tumanów śniegu, w których wroga widać tylko przez celownik termiczny. Do tego jednak są jeszcze snajperzy przeciwnika, których na termowizji nie widać i trzeba ich tropić gołym okiem. To są pomysły ciekaw i szkoda, że Sledgehammer nie oparł na nich całej gry.
Modern Warfare III: Grafika na wysokim poziomie
Grafika i audio? Te stoją na wysokim poziomie. W Modern Warfare III grałem na PS5 i wyglądało to naprawdę nieźle. Sceny w tajdze czy pod wodą, albo na stepach Urzikstanu naprawdę robią wrażenie. To samo z dźwiękiem. Najemnicy krzyczą do siebie po rosyjsku i jak znamy ten język, można znać ich plany. Do tego słuchawki SteelSeries 7X dobrze współpracują z 3D Audio od Sony i nie mają problemów z dźwiękiem przestrzennym.
Modern Warfare III - na razie nie warto
Podsumowując - kampania ma średnią fabułę, wiele kiepskich rozwiązań, jest bardzo krótka (grę na najłatwiejszym stopniu trudności skończyłem w mniej niż 5 godzin), tak samo krótkie są poszczególne misje. Brakuje w niej napięcia, treści i wszystkiego, co było w starej wersji Modern Warfare. Jeśli chcecie kupić tę grę tylko dla trybu dla pojedynczego gracza, poczekajcie aż będzie mocno przeceniona. Nie jest bowiem warta płacenia za nią ponad 300 złotych.