Naszą bohaterką jest Kay Vess, która marzy o przestępczej karierze i jednym wielkim skoku, który ustawi ją na całe życie. Przez Rebeliantów wszystko idzie jednak na opak i Kay owszem, opuszcza rodzinną planetę, tylko nie jako wielka szycha świata przestępczego, a osoba ścigana przez jeden z syndykatów, mając w zasadzie tylko latający złom jako statek, zero kredytów w kieszeni i z masą innych problemów.

Reklama

Ubisoft zdecydował się - na szczęście - że tym razem nie będziemy uczestniczyć w konflikcie Rebelii z Imperium. Tu naszym celem jest przeżyć, a przy tym wyrobić sobie odpowiednią reputację w świecie przestępczym i zarobić fortunę… a Imperium to najlepiej, żeby o Kay w ogóle nie wiedziało.

Nasza bohaterka nie jest żadną idealistką, która odstąpi ostatni kredyt rodiańskiemu żebrakowi, a w obronie Republiki rzuci się na wojnę ze złem całego wszechświata, to nie Han Solo. Owszem, może komuś pomóc, ale za kredyty i na pewno nie ma ochoty brać udział w wojnie na której nie da się niczego zarobić.

Nasz zwierzęcy towarzysz

Jej towarzyszem jest jedno z najbardziej uroczych stworzonek, jakie widziałem w różnych produkcjach Star Wars - Nix. To zwierzątko nie jest tylko ozdobą. Pomoże nam okraść ludzi, zwędzić jakiś towar, uruchomić przełączniki czy odwrócić uwagę wroga. Bez jego udziało niektóre zadania są praktycznie niewykonalne, a odpowiednie wykorzystanie umiejętności Nixa pozwoli nam misję przejść po cichu.

Star Wars Outlaws / dziennik.pl
Reklama

Tak, po cichu, nie jesteśmy bowiem najszybszym strzelcem galaktyki, a Kay, mimo że nosi blaster, woli zadania wykonywać po cichu. Zwłaszcza, że wrogowie strzelają celnie, jest ich dużo, są całkiem inteligentni, a do tego ich zabijanie w otwartym konflikcie obniża reputację u danej frakcji.

Reputacja jest wszystkim

Reputacja jest bowiem kluczową walutą, nawet ważniejszą od kredytów. W grze mamy trzy frakcje, dla których możemy wykonywać zadania - Crimson Dawn, syndykat Pyke’ów i kartel Huttów. W przeciwieństwie do np. takiego Skyrima, tu nie da się osiągnąć maksymalnej reputacji u wszystkich i zostać uwielbianą królową świata przestępczego. Wielokrotnie będziemy postawieni - także w misjach pobocznych - przed wyborem, czy wykonać zadanie, jak chciał zleceniodawca, a może go zdradzić, bo inna frakcja ma coś, czego potrzebujemy. To całkowicie zmienia styl i sposób rozgrywki i sprawia, że przejście gry za każdym razem będzie inne (przynajmniej pod względem fabuły).

Star Wars Outlaws / dziennik.pl

Dlaczego reputacja jest tak ważna? Na najniższym poziomie członkowie danej grupy przestępczej strzelają do nas bez ostrzeżenia. Potem będziemy mogli wkraść się na ich teren, żeby np ich okraść albo dostać się do jednego z kupców. Przy wyższych poziomach będziemy mogli bez problemu wejść na teren jednego z syndykatów, a na najwyższym poziomie możemy przestępców okradać w biały dzień, na oczach całej dzielnicy, a oni nam nic nie zrobią. Dlatego np. Moja Kay stara się zmaksymalizować reputację u Crimson Dawn, żeby potem bez problemów obrobić ich skarbiec w głównej bazie. Możliwości jest naprawdę wiele i trzeba pamiętać, że tu lojalność się nie liczy, liczą się tylko kredyty i jeśli zdrada jest bardziej opłacalna niż wykonanie misji, to nie powinniśmy mieć żadnych skrupułów,

Imperium jest groźne

Imperium zaś nie ma poziomów reputacji z nimi, jak mówił don Corleone, "nie da się porozumować". Siły lojalne wobec Imperatora pełnią tu taką funkcję jak policja w GTA. Jak podpadniemy, a zdarza się to często, bo skarbce w imperialnych garnizonach są baaaardzo łakomym kąskiem, to na własne oczy widzimy, co potrafi imperialna maszyna wojenna. W naszej lokalizacji oraz na głównych drogowych węzłach i przy wejściach do osad pojawiają się pojazdy opancerzone, lądują też promy z dodatkowymi szturmowcami, poruszanie się więc po planecie staje się bardzo trudne. Jesteśmy wtedy ścigani jak we wszystkich filmach i komiksach, tylko że tu szturmowcy strzelają celnie. Co więc można zrobić? Albo zhakować imperialny terminal i usunąć z niego nasze grzeszki, albo przekupić skorumpowanego oficera, który za garść kredytów uzna, że „to nie jest Kay, której Imperium szuka”.

Star Wars Outlaws / dziennik.pl

Nowe zdolności nie są łatwe do zdobycia

Znakomicie rozwiązano w "Star Wars Outlaws" zdobywanie nowych zdolności. Tu nie płacimy kredytów jakiemuś gościowi w środku miasta… tu najpierw trzeba usłyszeć plotki o kimś, kto podobno jest niezły w jakiejś dziedzinie - na przykład w ulepszaniu ścigaczy. Po kolei, zbierając kolejne wskazówki, docieramy do jego lokacji, a potem musimy jeszcze wykonać zadanie dla nauczyciela. Zdolności jednak dalej nie dostajemy - każda z nich ma bowiem różne wymagania, typu "obezwładnij imperialnego oficera, otwórz 10 zamków", część wymaga specjalnych materiałów, ukrytych w bazach przestępczych syndykatów itp… i dopiero po ich wykonaniu zdolność się automatycznie odblokowuje.

Ekwipunek i ulepszenia

Wreszcie też skończono z powiązaniem umiejętności z przedmiotami. Wyposażenie to tylko kosmetyka. I to, w co ubierzemy Kay i Nixa nie ma żadnego znaczenia. Wreszcie zdjęto z nas smycz, która nakazywała nosić odpowiednie ciuchy, by uzyskać odpowiednie bonusy.

Star Wars Outlaws / dziennik.pl

Możemy za to ulepszać nasz statek, speeder i blaster. To wymaga części, które da się kupić, część modyfikacji będzie jednak wymagała zakradania się do wrogich syndykatów albo do baz Imperium, by je zdobyć. Wreszcie więc nie trzeba polować, by zdobyć 40 skór do odblokowania pancerza. Dlaczego Ubisoft wcześniej nie wpadł na taki pomysł…

Zwiedzanie bez znaków zapytania

Co ważne, wreszcie nie ma też zalewu znaków zapytania na mapie. WIększość z nich pojawia się albo w ramach zadań, albo odkrywamy je przypadkowo, jadąc naszym speederem na miejsce misji. Do tego nie ma też wspinania się na wieże, by odblokować mapę i kolejne znaczniki. To najbardziej nieubisoftowy "otwarty świat", jaki widziałem. I oby to przeniesiono do następnych gier.

Walka

A jak wygląda sama walka? Przeciwnicy nie są głupi, używają specjalnych broni, tarcz energetycznych, wspierają się i pędzą uruchomić alarmy. Dlatego lepiej likwidować wrogów po cichu, a po blaster - bo Kay nosi ze sobą tylko blaster - sięgamy w ostateczności. Możemy też na wrogach zdobyć dodatkową broń, jak snajperki, strzelby czy wyrzutnie granatów jednak do nich amunicja szybko się kończy i wracamy do blastera.

AI poza walką nie należy do wybitnych

Z drugiej jednak strony, zanim wejdziemy w stan konfliktu zbrojnego, to AI bywa głupiutkie - jak we wszystkich open Wordach. Co z tego, że imperialny patrol znajdzie ogłuszonego szturmowca. Nikt go nie ocuci, nie wezwie posiłków, co najwyżej wrogowie trochę czujniej rozejrzą się po okolicy i wracają na starą trasę, można więc ich likwidować po kolei i nikt na nas uwagi nie zwróci.

Walki nie tylko na planetach

Walczyć możemy tez w kosmosie. Kiedy opuścimy powierzchnię planety, to możemy trafić na piratów, albo w niektórych misjach będziemy musieli zmierzyć się z siłami Imperium. Wtedy dostajemy pełnoprawną kosmiczną strzelankę, żywcem wyjętą z filmów. Musimy tak manewrować naszą jednostką, by utrzymać wroga w celowniku, unikać przeszkód terenowych w postaci asteroidów, złomu itp. I rozstrzelać przeciwnika.

Star Wars Outlaws / dziennik.pl

Są też minigry

W Star Wars: Outlaws dostajemy też różniste minigry. Tak, jest sabacc, a z kolei hakowanie komputerów to wersja planszowej gry Mastermind, w której musimy ustalić sekwencję symboli. By z kolei się gdzieś włamać musimy na czas, w rytm migających świateł naciskać przycisk akcji. Co ważne, podczas odblokowywania zamków czas się nie zatrzymuje. Jeśli więc nie zrobimy tego szybko, to ten patrol zdąży wrócić i misja przybierze znacznie gorszy obrót dla Kay. Możemy też obstawiać wyścigi… ale lepiej najpierw - w kwaterach syndykatów - znaleźć datapady z informacją, że gonitwy są ustawione i kto ma wygrać.

Jakość dźwięku i grafiki

Sfera audio jest genialna. Nie chodzi o samą muzykę, ale też o odgłosy - słychać jak nad nami przelatuje jakiś statek, pozycjonowanie dźwięku jest wyśmienite, bo z samych rozmów szturmowców czy strażników syndykatów można wywnioskować, gdzie znajduje się wróg - moje Steel Series Arctis Pro nie okłamały mnie ani razu.

Star Wars Outlaws / dziennik.pl

Do tego same dialogi są zabawne. Przekradając się przez imperialną bazę usłyszałem jak w hangarze jeden mechanik mówi do drugiego - „wiesz, mój brat jest pilotem Tie i mówił mi, że ostatnio strącił trzy X-Wingi”, żołnierze też narzekają na nudne patrole, chcą już przerwy obiadowej itp.

Grafika? No cóż, za Outlaws odpowiada ten sam silnik, który napędzał jedną z najpiękniejszych gier 2022 czyli Avatar: Frontiers of Pandora. I tu też wygląda świetnie. Cykl dnia i nocy na pierwszej planecie wygląda przepięknie, gdy promienie zachodzącego słońca padają na wodę.albo gdy pędzimy naszym speederem przez trawiastą równinę. Znakomicie oddano też inne lokacje - jakieś podejrzane zaułki w osadach, sterylne korytarze imperialnych baz itp. To wszystko wygląda doskonale.

Star Wars Outlaws - wymagania sprzętowe

Niestety wraz z grafiką idą w parze wymagania sprzętowe. RTX 4080 i 13700K +32 GB RAM w rozdzielczości 3440x1440p i ustawieniu wszystkiego na maks, ale bez nowej funkcji NVIDIA Lightning, nawet przy włączonym DLSS 3,5 daje nam około 70 FPS. Jeśli włączymy specjalne oświetlenie NVIDII, to wtedy możemy liczyć na jakieś 55 FPS, a jakość grafiki nie staje się dużo lepsza. Tak więc do grania na wszystkich detalach w rozdzielczości 4K bez RTX 4090 lepiej nie podchodzić.

Star Wars Outlaws - podsumowanie

Podsumowując - Star Wars Outlaws to moje największe tegoroczne zaskoczenie. Spodziewałem się klona Assassin’s Creed, tak jak to było w Avatar: Frontiers of Pandora, tymczasem Ubisoft zaskoczył mnie całkowicie. Balansowanie między syndykatami, możliwość zdrady mocodawców, brak setek znaków zapytania na mapie i bardzo ciekawy sposób zdobywania nowych zdolności sprawia, że to jest chyba najlepsza gra w historii Ubisoftu. Wiem, że to wrażenia dopiero z początku rozgrywki, bo gram tydzień, a jeszcze nie wyrwałem się z pierwszej planety, bo zawsze jest coś do roboty. I dopiero po zakończeniu gry będę w stanie ocenić fabułę i kolejne umiejętności Kay

Jednak już po kilkunastu godzinach mogę powiedzieć, że to jest gra z uniwersum Gwiezdnych Wojen, na którą czekałem i sprawdza się teoria, że im mniej mocy, Jedi, Sithów i mieczy świetlnych, tym dostajemy lepszą rzecz (tak jak Andor jest dużo lepszy od Kenobiego). Jeśli jesteście fanami Gwiezdnych Wojen to w Outlaws musicie zagrać. A jeśli nie jesteście to też powinniście, bo to jest znakomita gra, w której Ubisoft odszedł od tego wszystkiego, co krytykowane było w poprzednich grach z otwartym światem.