GoPro Hero 7 Black jest pierwszą kamerą tej firmy, która trafiła w moje ręce. Do okazjonalnego filmowania spokojnie wystarcza mi jakość oferowana w smartfonach, ale odkąd syn złapał rowerowego bakcyla, coraz częściej po głowie zaczęła nam chodzić myśl o spróbowaniu czegoś więcej. Gdy więc pojawiła się okazja, z chęcią z niej skorzystaliśmy. Nie ma jednak co ukrywać, byliśmy/jesteśmy parą nieopierzonych nowicjuszy w świecie GoPro, a ogrom niesamowitych materiałów nakręconych tą kamerą, które można oglądać na YouTube, onieśmiela. Ale trudno. Lepiej późno, niż wcale.
Etap pierwszy. Oswajanie
Początki bywają trudne. Odpowiedź na prozaiczne pytanie „jak to się włącza” była jeszcze w naszym zasięgu, podobnie jak wyjęcie rozładowanej baterii. Ale otworzenie klapki, pod którą mamy wejścia (USB-C do ładowania i HDMI), już takie proste nie było. Proszę się nie śmiać. Na szczęście syn jest pokoleniem „YouTube”, więc tam skierowaliśmy swoje kroki w poszukiwaniu wszelkiego rodzaju informacji. To był zdecydowanie dobry pomysł, bo dzięki „tutorialom” (są i takie dla totalnych amatorów) nasza wiedza o obsłudze GoPro szybko wzrosła. Na tyle, że potrafiliśmy ją włączyć, wyłączyć, wybrać czy chcemy zrobić zdjęcie, nakręcić wideo albo Time Laps (przeciągnięcie palcem z prawego bądź lewego boku do środka ekranu), wybrać ustawienia (z góry do środka ekranu), bądź przejść do galerii, w której można obejrzeć zdjęcia i odtworzyć nagrane filmy (z dołu do środka).
W ustawieniach włączymy: GPS, WiFi (potrzebne do połączenia z aplikacją w smartfonie), sterowanie głosem (polski nie jest obsługiwany) i przy okazji sprawdzimy, na jakie komendy reaguje GoPro, ustawimy parametry ekranu dotykowego, format nagrywanego video, uaktywnimy bądź dezaktywujemy dźwięki ekranu i zrobimy jeszcze całą masę czynności, o których ani ja, ani syn nie mieliśmy zielonego pojęcia. Ale szybko się uczyliśmy. Języka polskiego w menu niestety brak, trzeba się posiłkować językami obcymi.
Etap drugi. Osprzęt
Gdy ustalałem, jaki osprzęt będzie mi potrzebny, pierwsze słowo, które wymówiłem, to „gimbal”. Teraz śmieję się sam z siebie, wtedy śmiała się pewnie Joanna odpowiedzialna za udostępnianie sprzętu dziennikarzom. Cóż, trafiła na kompletnego ignoranta, ale potrafiła zachować powagę. Dziękuję ci Joasiu. Zasugerowała tylko, że gimbal jest w tym przypadku niepotrzebny, bo przecież Hero 7 Pro ma najlepszy na świecie system stabilizacji HyperSmooth. Jak się potem okazało, miała rację. Ograniczyłem się więc do zestawu do mocowania kamery, bo jak ustaliliśmy z synem, będziemy próbowali ją umieścić na kasku. Było to o wiele prostsze niż rozpracowywanie jej technicznych możliwości. Nalepka z klipsem, kamera w specjalnym stelażu, intuicyjne montowanie, tu żadnych problemów nie mieliśmy.
Etap trzeci. Aplikacja
Bo przecież kamera kamerą, ale żyjemy w świecie, w którym smartfony stały się centrum naszego dowodzenia, więc trzeba podłączyć do niego także GoPro. Aplikacja o takiej samej nazwie jest do pobrania w Sklepie Play. Ja używałem jej z Huaweiem Mate 20 Pro. I nie miałem najmniejszego problemu z jej zainstalowaniem, połączeniem się z kamerą dzięki sieci WiFi, przesyłaniem plików czy ich prostym przycinaniem. Z poziomu aplikacji możemy kamerę włączyć i wyłączyć, sterować wszystkimi ustawieniami a nawet, a dla niektórych być może przede wszystkim, streamować obraz na Facebooka czy YouTube. Widzimy też oczywiście obraz z kamerki bezpośrednio na ekranie smartfona.
Etap czwarty. Idziemy w teren
Amatorzy mocnych wrażeń mogą być zawiedzeni. Na naszych nagraniach nie zobaczycie mrożących krew w żyłach skoków, salt czy flipów. Ale i ja i mój syn byliśmy pod wrażeniem jakości nagrywanego obrazu, jego płynności, szczegółowości i stabilizacji. Dla takich dwóch amatorów jak my to zdecydowanie więcej niż mogliśmy się spodziewać, z całą pewnością zawodowcy będą potrafili wykrzesać z tego sprzętu o wiele więcej. W każdym razie od wczesnej jesieni do grudniowych pierwszych śniegów kamera stała się nieodłącznym towarzyszem syna w weekendowych wypadach na rower, wzbudzając przy okazji nieskrywany podziw jego kolegów.
Kamera nagrywa obraz 4K w 60 kl./s, w trybach 2,7K i 1440p można nagrywać w 120 kl./s, a w Full HD są do dyspozycji aż 240 kl./s. Możemy zmieniać proporcje, ze standardowych 16:9 do 4:3. Najwyższe tryby zapisu są realizowane w kodeku HEVC, z obsługą którego niektóre komputery mogą mieć problem.
Tryb HyperSmooth nie działa w trybach powyżej 60 kl./s, w 1080/120p oraz w 1440/120p mamy standardową stabilizację. Tryby 1080/240p i 2,7K/120p nie są stabilizowane.
Są trzy kąty widzenia: Wide, SuperView o szerszym kącie widzenia i Linear, bez efektu rybiego oka.
Zdjęcia zrobimy w rozdzielczości 12 mpx. Jest możliwość ich zapisu w RAW, jest tryb manualny oraz HDR, tutaj nazwany Superphoto. Z kamerą oczywiście możemy nurkować do głębokości 10 metrów, jest też niesłychanie odporna na wstrząsy i upadki.
Etap piąty. Stabilizacja
Ponieważ na co dzień jestem zatopiony w smartfonowym świecie, bardzo ciekawiła mnie różnica w stabilizacji między GoPro a smartfonami właśnie. Jest spora, na korzyść kamery z trybem HyperSmooth rzecz jasna. Poniżej można zobaczyć film, gdzie pierwsza część kręcona jest Hero Black 7 a ja nie zważając na zlodowaciały chodnik starałem się chwilkę przebiec, drogę powrotną kręciłem zaś Huaweiem Mate 20 Pro, który ma i optyczną i elektroniczną stabilizację obrazu. Różnica jest doskonale widoczna i rzeczywiście taką jakość można osiągnąć jedynie używając smartfona z towarzyszeniem gimbala, GoPro jest w stanie obejść się bez niego bez najmniejszego wysiłku.
Etap szósty. Zabawa
Czy oglądaliście już serial „Ślepnąc od świateł”? Sceny nocnej jazdy głównego bohatera przez pustą Warszawę to wypisz wymaluj Hyperlapse Timewarp z GoPro Hero 7 Black. Efekty uzyskiwane tą kamerą są po prostu rewelacyjne. Wciskacie nagrywanie i w zasadzie to wszystko. A jeśli ktoś będzie potrafił je twórczo wykorzystać, zrobią na widzach piorunujące wrażenie. Ja nie potrafię, ale i tak nagrałem sobie kilka ujęć. Dla własnej satysfakcji. Ciekawostką jest także możliwość nagrywania filmów i obracania się całego interfejsu kamery, w pionie.
Etap siódmy. Nie wszystko złoto co się świeci
Czy ten model ma słabe punkty? Moim zdaniem dwa. Po pierwsze – bateria. Starcza na jakąś godzinę zabawy. Czyli niezbyt długo i na to syn zwracał mi uwagę kilkukrotnie. Co prawda jest szybkie ładowanie, a wymienny akumulator o pojemności 1220 mAh napełnimy w mniej więcej godzinę, ale jeśli ktoś wybiera się na dłuższą wyprawę, lepiej niech zaopatrzy się w drugą baterię i pojemny powerbank. Druga słabość to cena. Za GoPro Hero 7 Black musimy zapłacić 1900 zł. A dodając do tego – obowiązkową kartę pamięci micro SD, zapasową baterię, ładowarkę czy zestaw sportowych akcesoriów (wszystko się przyda), bez problemu dobijemy do 2300 zł. Ale. Jeśli ktoś będzie w stanie w pełni wykorzystać ten sprzęt – chyba nie ma wyjścia, bo jakość i możliwości potrafią zrobić kolosalne wręcz wrażenie. W każdym razie na naszym tandemie zrobiły.