Pompeo oświadczył, że sieci telekomunikacyjne, przez które przepływają amerykańskie dane, muszą być całkowicie bezpieczne i nie może istnieć najmniejsze ryzyko, że informacje trafią w ręce Komunistycznej Partii Chin. Zdaniem amerykańskiego sekretarza stanu nie da się traktować Huawei w oderwaniu od wątpliwości dotyczących bezpieczeństwa. Chiny są zagrożeniem dla USA, Europy i demokracji zachodnich na całym świecie - przekonywał Pompeo, ostrzegając jednocześnie, że USA będą musiały ograniczyć wymianę wrażliwych danych, jeśli nie będą miały całkowitej pewności co do bezpieczeństwa niemieckiej sieci.
Maas podkreślił z kolei, że jego kraj również poważnie traktuje kwestie bezpieczeństwa, dlatego wprowadził wyśrubowane wymagania, które muszą spełnić firmy uczestniczące w budowie sieci telekomunikacyjnych nowej generacji.
Kolejne wypowiedzi obu polityków na konferencji prasowej potwierdziły istnienie dużych rozbieżności między Berlinem a Waszyngtonem również w innych dziedzinach.
Pompeo zaapelował do innych krajów o przyłączenie się do amerykańskich sankcji przeciwko Iranowi. Maas natomiast oświadczył, że mimo różnicy zdań i sposobów działania Berlin i Waszyngton mają wspólny cel: zapobiegnięcie temu, by Iran wszedł w posiadanie bomby atomowej. Niemcy - podobnie jak Wielka Brytania, Francja, Chiny, Rosja i UE - opowiadają się jednak za dalszą realizację porozumienia nuklearnego z Iranem, z którego USA wycofały się w maju 2018 roku.
USA nie wykluczają też sankcji wobec niemieckich przedsiębiorstw biorących udział w budowie gazociągu Nord Stream 2. Pytany podczas spotkania z dziennikarzami o tę kwestię, amerykański sekretarz stanu odrzekł, że jego kraj nie rozmawia o sankcjach przed ich wprowadzeniem. Ambasador USA w Berlinie Richard Grenell wielokrotnie przestrzegał Niemców, że ich firmy muszą liczyć się z reperkusjami za udział w budowie NS2.