Sennheiser nie zaszalał z designem. Momentum True Wireless są dostępne tylko w stonowanym czarnym kolorze. Nie są też one tak duże i odstające, jak choćby modele Bose. Te całkowicie mają schować się w małżowinie usznej i nie zwracać na siebie uwagi. To się pod pewnymi względami udało. Niestety, trochę Sennheiser przesadził z ich wagą i są – jak dla mnie zbyt ciężkie. Do tego, w przeciwieństwie choćby do produktów Jabry, ciężar nie rozkłada się równomiernie i po dwóch godzinach miałem już ich dosyć. Nie pomogły zmiany rozmiarów gumek dokanałowych. To zdecydowanie wymaga poprawy. Drugą kwestią są zbyt małe przyciski dotykowe, którymi sterujemy słuchawkami, bez sięgania do telefonu.

Reklama

Wyjęcie słuchawki z prawego ucha wstrzymuje odtwarzanie muzyki, z kolei wyjęcie tej samej słuchawki z etui i włożenie jej do ucha pozwoli automatycznie odebrać telefon. Do słuchawek dołączona jest aplikacja. Tu nie ma żadnych zastrzeżeń. Możemy poprawić korektorem muzykę, włączyć możliwość słyszenia dźwięków otoczenia przez muzykę, czy też umożliwić słuchawkom kontrolę asystentów głosowych. Program bez problemu wykrywa też słuchawki.

Jeśli chodzi o jakość dźwięku, to Sennheiser się postarał. Basy czy tony średnie brzmią doskonale, mamy w miarę szeroką scenę muzyczną. Równie dobry jest wokal. Ze wszystkich testowanych przeze mnie bezkablowych słuchawek brzmią najlepiej.

Jeśli chodzi o czas pracy na bateriach, to Momentum True ustępują konkurencji – maksymalnie udało mi się wyciągnąć z nich 4 godziny muzyki. Potem muszą spędzić około godziny w pudełeczku, by się w pełni naładować. Bateria w etui wystarczy na dwa pełne ładowania, co oznacza, że mamy około 12 godzin muzyki.

Podsumowując - Momentum True Wireless brzmią świetnie, dobrze wyglądają, ale trochę gorzej leżą w uszach. Do tego mają pewne problemy z izolacją (nie ma też mowy o porządnym systemie redukcji hałasu). To jedne z lepszych bezkablowych słuchawek, ale zanim je kupicie, potrzymajcie je przez jakiś czas w uszach, żeby się upewnić, że nie będą wam przeszkadzały.