Choć to recenzja smartfona, muszę zacząć od... światowej polityki i wojny celnej między USA a Chinami. Wpisanie Huaweia na czarną listę firm, z którymi amerykańscy przedsiębiorcy nie mogą prowadzić interesów, odbiło się oczywiście także na Honorze, marce chińskiego giganta. Najdotkliwsze byłoby zakończenie współpracy z Google, co uniemożliwiłoby instalowanie na telefonach systemu Android. Co prawda podczas niedawnego szczytu G20 w Osace Donald Trump stwierdził, że dopuści możliwość współpracy Huaweia z amerykańskimi firmami, wypowiedzią tą jednak została zaskoczona amerykańska administracja, której przedstawiciele kategorycznie stwierdzili, że Chińczycy nadal figurują na czarnej liście. Trudno więc dziś jednoznacznie stwierdzić, jaki jest status Honora i Huaweia, a 19 sierpnia upływa termin przedłużonej o 3 miesiące współpracy z Google. Co będzie dalej? Czy Chińczycy będą musieli przejść na swój autorski system? Czy ich telefony z Androidem będą otrzymywały kolejne wersje systemu? To pytania, na które nie znamy odpowiedzi, ale ponieważ na zakończeniu współpracy tracą obie strony, logika nakazywałaby polubowne zakończenie tej awantury.
Tymczasem w jej cieniu Chińczycy muszą sprzedawać swoje smartfony, co nie jest zadaniem prostym. Honor kusi więc potencjalnych klientów atrakcyjnymi promocjami, kto zdecyduje się np. na Honora 20 do końca wakacji, dostanie dwa bilety samolotowe (w obie strony) do jednej z wybranych europejskich stolic (szczegóły na facebookowej stronie firmy). To w zestawieniu z atrakcyjną ceną (1999 zł) sprawia, że urządzenie staje się bardzo ciekawe. Zwłaszcza, że po miesiącu z nim spędzonym spokojnie mogę stwierdzić, że jest to smartfon ze wszech miar udany.
Budowa, wykonanie
Dzięki bezramkowej konstrukcji Honor 20 z ekranem o przekątnej 6,26 cala jest gdzieś pomiędzy rosnącymi z roku na rok wielkimi i niezbyt wygodnymi w używaniu telefonami a małymi, kompaktowymi urządzeniami. Czyli z jednej strony komfortowo używa się go do oglądania filmów czy seriali, z drugiej − nie wypycha nadmiernie kieszeni w spodniach i można go jako tako opanować jedną ręką. Sprzyja też temu płaski, a nie zakrzywiony na bokach ekran. Chwyt jest więc pewny, co jest ważne, bo szklany tył jest śliski i Honor 20 dość łatwo mógłby wysunąć się z ręki. Dodatkowym bonusem jest też to, że raczej nie włączymy przez przypadek jakiejś aplikacji. Nieco przeszkadza wystający obiektyw aparatu, ale jeśli ubierzemy Honora w miękkie, przeźroczyste etui, które znajdziemy w pudełku, problem zniknie.
Czytnik linii papilarnych umieszczono dość nietypowo, bo na prawym boku. To rozwiązanie znane głównie z telefonów Sony, choć ostatnio można je znaleźć także w niektórych Samsungach. I ja bardzo je lubię, bo kciuk zawsze intuicyjnie trafia w czytnik, a do wybudzania ekranu wystarczy lekko go musnąć – działa błyskawicznie. To jednocześnie przycisk do włączania i wyłączania telefonu, nad nim zaś umieszczono przyciski do regulacji głośności.
Jeśli komuś takie położenie czytnika nie będzie odpowiadać, w zasadzie może z niego w ogóle nie korzystać. Doskonale działa bowiem odblokowanie telefonu twarzą. Wystarczy podnieść Honora 20, ekran się wybudzi, przednia kamerka momentalnie, a co ważniejsze bezbłędnie rozpozna nasze oblicze i już możemy korzystać z naszego smartfona.
Niestety w Honorze 20 nie znajdziemy wejścia mini-jack, na szczęście w pudełku jest przejściówka, za pomocą której możemy podłączyć słuchawki do gniazda USB-C.
Ekran o rozdzielczości FHD+ (412 ppi) wykonano w technologii IPS, w lewym górnym rogu pod niewielkich rozmiarów dziurką ukryto kamerkę do selfie. Tradycyjnie już IPS-y w Honorach są bardzo dobrej jakości, oczywiście nie ma mowy o takiej głębi czerni z jaką mamy do czynienia w amoledach, ale i tak kolory są bardzo żywe, widoczność w słońcu stoi na dobrym, a nawet bardzo dobrym jak na tego typu ekrany poziomie. Jeśli więc ktoś boi się mitycznego „wypalania” amoledów, Honor 20 ze swoim wyświetlaczem będzie dla niego doskonałym wyborem.
Telefon nie ma slotu na kartę pamięci, jest tylko szufladka na dwie karty SIM, urządzenie nie spełnia też norm IP 67 i 68 czyli nie jest odporne na zanurzenia w wodzie.
Specyfikacja, działanie
Topowy procesor Huaweia – Kirin 980, do pomocy 6 GB RAM (128 GB pamięci wbudowanej) – taki zestaw zapewnia działanie na najwyższym, flagowym poziomie. Błyskawiczne uruchamianie aplikacji, wczytywanie Internetu, wielozadaniowość, świetna wydajność w grach (m.in. Fortnite, którego pakiet instalacyjny znajdziemy w telefonie), biorąc pod uwagę stosunek ceny do jakości to jedno z bardziej opłacalnych pod tym względem urządzeń na rynku.
Nakładka na Androida (tu w wersji 9.0) to Magic UI, która jest w zasadzie identyczna jak Huaweiowe EMUI, nie znajdziemy w niej tylko możliwości włączenia ciemnego motywu. Poza tym dostępne są wszystkie możliwe ułatwienia – od widżetu do wygaszania ekranu, przez możliwość klonowania aplikacji, zabezpieczania do nich dostępu (czytnik bądź twarz), zmianę motywów, do stosowanie filtru światła niebieskiego który powoduje, że nasze oczy mniej się męczą.
Mamy diodę powiadomień, NFC, dzięki któremu możemy płacić zbliżeniowo telefonem i które działa od przysłowiowego „pierwszego strzału”, do GPS-u też nie mam najmniejszych zastrzeżeń.
Głośnik zewnętrzny jest jeden, na dolnej krawędzi, przez ten do rozmów nie płyną do nas żadne dźwięki, natomiast jakość muzyki odtwarzanej na słuchawkach ocenię na „dobrą”. Nie jest to raczej smartfon dla melomanów (o ile jakikolwiek spełnia ich wymagania), ale do najczęstszych zastosowań, czyli odtwarzania muzyki w tramwaju, autobusie czy na treningu nadaje się doskonale. Można też skorzystać z „efektów dźwiękowych Huawei Histein” i kilku ustawień dźwięku przestrzennego.
Zdjęcia, bateria
4 aparaty z tyłu: 48 mpx (matryca Sony), 16 (szeroki kąt), 8 (głębia ostrości) i 2 (makro) z tyłu – z przodu 35 mpx. Żaden z nich nie ma optycznej stabilizacji obrazu. Zdjęcia są bardzo ładne, choć czasem można mieć zastrzeżenia do zbyt sztucznego ostrzenia, co sprawia, że fotografie nie wyglądają naturalnie. To jednak jest specyfika oprogramowania Huaweia i Honora odpowiedzialnego za aparat i jak zwykle szkoły są dwie – jedni taki efekt uwielbiają, drudzy za nim nie przepadają. Mi się podoba. W dobieraniu najlepszych ustawień pomaga sztuczna inteligencja (można ją wyłączyć jednym kliknięciem), bardzo ładnie i efektownie wygląda tryb portretowy z rozmytym tłem, kolory są żywe i nasycone, nieźle prezentują się też fotografie wykonane w trybie nocnym.
Wideo nakręcimy w najwyższej rozdzielczości 4K (30 FPS) i w niższych (FHD w 30 i 60 FPS). Stabilizacja elektroniczna najlepiej działa w FHD 30 FPS.
Generalnie, znów pamiętając o tym, że mówimy o telefonie za 2 tysiące złotych, trudno mieć do Honora 20 jakieś zastrzeżenia w tym względzie.
Podobnie zresztą jest z baterią. Ta ma pojemność 3750 mAh i po pierwsze – starcza na półtora do dwóch dni używania, po drugie, obsługuje szybkie ładowanie, więc jesteśmy ją w stanie przywrócić do życia w około godzinę. Niestety telefon nie obsługuje ładowania indukcyjnego.
Czyli…
Honor trzyma poziom. Urządzenia tej marki od kilku lat są ciekawą alternatywą dla osób, które chcą mieć smartfon w wielu dziedzinach zbliżony bądź identyczny z flagowcami, a w innych świadomie godzą się na pewne ustępstwa. Podobnie jest w przypadku Honora 20 – kto go kupi, nie wyda majątku i będzie zadowolony.