XB-700 to nie słuchawki, które całkowicie mieszczą się w uchu. Sony postawiło bowiem na dużą baterię zamiast na design. Składają się one bowiem z trzech warstw – części wchodzącej w kanał uszu, głośników i nadbudowy z baterią. Dzięki temu udało się stworzyć urządzenie, które zostawia konkurencję w tyle pod względem pojemności ogniwa. WF-XB700 potrafią bowiem grać przez 9 godzin bez przerwy (można je naładować w etui na drugie 9 godzin). Jeśli ceną za taką baterię są troszeczkę wystające z małżowin słuchawki, to jestem w stanie taki koszt ponieść.

Reklama

Jeśli chodzi o etui, to jego wieczko zrobiono z lekko przezroczystego plastiku. Dzięki temu widać, czy lampki ładowania na słuchawkach już zgasły, bez otwierania wieczka. Drugi, ciekawy, ułatwiający życie patent, to kolory gniazd słuchawek odpowiadające kolorowym wstawkom w słuchawkach. Dzięki temu od razu widać, gdzie ma pójść lewa, a gdzie prawa. Oczywiście etui ładujemy przez port USB-C. Same WF-XB700 w uszach leżą wygodnie (mamy kilka rozmiarów gumek, by dopasować odpowiednie do siebie). Zaś za „ANC” odpowiada po prostu ścisłe dopasowanie słuchawek. Układ redukcji szumów Sony zostawia bowiem tylko dla swojego najdroższego modelu.

Sony WF-XB700 / Media

Sony nie byłoby jednak Sony, gdyby nie zastosowało rozwiązania, które nie każdemu przypadnie do gustu - chodzi o sposób kontroli słuchawek. Zamiast gestów na panelach, czy panelach będących przyciskami, tu dostajemy małe klawisze na rogach. Odpowiednia liczba wciśnięć wywołuje odpowiednie funkcje. Ale konia z rzędem temu, kto – gdy zadzwoni telefon – szybko znajdzie te małe, krawędziowe przyciski i wciśnie je odpowiednią ilość razy. Wiele razy zdarzało się, że dzwoniłem, albo wyłączałem muzykę, gdy chciałem zmienić jej głośność. W końcu dałem sobie spokój i wolałem wyciągać telefon, by wywołać potrzebną funkcję.

Drugi minus słuchawek to brak funkcji, która w tym segmencie cenowym powinna być już obecna - czyli o wstrzymywanie odtwarzania po wyciągnięciu jednej ze słuchawek z uszu. Tu trzeba samemu włączyć pauzę. Słuchawki miały też kilka razy problemy z parowaniem z moim iPhone 11 Pro. Jedna z nich nie była czasem w stanie połączyć się z telefonem. Trzeba było na nowo wkładać je do pudełka i wyjmować. Za drugim razem łączyły się bez problemu.

WF-XB700 / Media

Za to trzeba powiedzieć, że WF-XB700 grają naprawdę bardzo dobrze. Przede wszystkim lubią muzykę basową, mocną, szybką… mniej zaś klasyczną czy spokojną. Tak, też potrafią zagrać coś wolniejszego, jak „Drinkin an dreamin” Waylona Jenningsa czy „Sunday morning coming down” Johnny Casha, ale włączcie im Mambo Mundial, IDeal czy Colores, a od razu poczujecie, jak one fajnie brzmią. Szkoda tylko, że nie mamy w nich dostępu do korektora, a jedynie możemy zmieniać trochę barwę dźwięku przy użyciu tego, wbudowanego w telefon.

Podsumowując, WF-XB700 to udany produkt. Jeśli uda się wam opanować ich metodę kontroli, to dostajemy słuchawki, które – jak na prawdziwe, bezprzewodowe "pchełki” – grają bardzo dobrze. Przede wszystkim polubią je „basofile”, natomiast da się na nich słuchać każdego rodzaju muzyki. Do tego wyróżniają się wśród konkurencji potężną baterią. Kto szuka w miarę niedrogich (jak na ten rodzaj produktu) bezprzewodowych słuchawek, ten się nie rozczaruje.