Najnowszy Notes w najmocniejszej wersji Ultra to wydatek prawie 6 tys. zł (dokładnie 5949 zł). To sprawia, że jest to jeden z najdroższych telefonów z Androidem, a co za tym idzie, producent ma minimalny, o ile w ogóle, margines na błędy i niedociągnięcia. W przeważającej części Samsung staje na wysokości zadania – 5G, fantastyczny ekran, multimedia, rysik, zdjęcia – nie wyobrażam sobie, by ktoś mógł tu na coś narzekać. Ale bateria da nam już spore pole do popisu, a i do działania od czasu do czasu można mieć jakieś zastrzeżenia.

Reklama

Budowa, wykonanie

Tu przyczepić się nie ma do czego. Note jest telefonem wielkim – ale też taka jest jego idea. Wymiary to 164.8 x 77.2 x 8.1 mm a waga 208 g., co zresztą wcale nie jest wartością dużą, inne, mniejsze smartfony potrafią być od tego giganta cięższe. Przekątne ekranu to 6.9 cala, rozdzielczość 1440 x 3088 pikseli (494 ppi), ale jeśli będziemy korzystać ze 120 Hz odświeżania, obraz będzie wyświetlany w jakości FHD+.

Samsung Galaxy Note 20 Ultra / dziennik.pl
Samsung Galaxy Note 20 Ultra / dziennik.pl
Reklama

Przód i tył pokryte są szkłem Gorilla Glass Victus – to jego najnowsza, bardziej elastyczna generacja, która ma być odporniejsza i na upadki i na zarysowania. Rama oczywiście jest metalowa, a duży plus dla producenta za naklejoną od początku i świetnie dopasowaną folię ochronną na wyświetlaczu. Tył jest matowy (w miedzianym, najefektowniejszym kolorze), co sprawia, że nie widać na nim odcisków palców. Natomiast wystająca wyspa z aparatami wielkości Grenlandii może wzbudzać pewne kontrowersje. Oczywiście telefon położony na pleckach kiwa się na boki jak szalony, szkoda, że tradycyjnie już dla Samsunga i tym razem w pudełku nie znajdziemy jakiegoś etui które zniwelowałoby tą przypadłość i ochroniło telefon w razie upadku.

Samsung Galaxy Note 20 Ultra / dziennik.pl

Na dolnej krawędzi znalazło się miejsce na rysik, który przeniesiono z lewej strony na prawą, jeden z dwóch głośników (drugi wykorzystywany do multimediów umieszczono w głośniku do rozmów) i port USB-C. Wejścia mini-jack na słuchawki brak, sytuację ratują bardzo dobrej jak na smartfonowe standardy jakości słuchawki AKG na USB-C, które znajdziemy w pudełku.

Prawy bok to dwa przyciski (włączanie i regulacja głośności), a góra to miejsce na hybrydowy slot: na dwie karty SIM bądź kartę SIM i kartę pamięci.

Wyświetlacz to oczywiście lekko zachodzący na boki panel Dynamic AMOLED. Ma fantastyczne kolory, kąty widzenia, jasności maksymalną i minimalną. W połączeniu z głośnikami stereo tworzy z Galaxy Note 20 Ultra idealne narzędzie do oglądania filmów, seriali czy YouTube.

Telefon obsługuje 120 Hz odświeżanie ekranu, ale… Tryb ten nazywa się Adaptacja i jeśli wczytamy się w ustawienia, zobaczymy, że producent obiecuje: „płynniejsze animacje i przewijanie dzięki automatycznemu dostosowaniu częstotliwości odświeżania ekranu do 120 Hz”. Co oznacza mniej więcej tyle, że może to być 120 Hz, ale też dużo mniej w sytuacjach w których urządzenie zdecyduje że wysokie odświeżanie nie jest nam potrzebne. Z jednej strony to mądre, bo pozwala z pewnością oszczędzić baterię. Z drugiej… dość często łapałem ten telefon na jakichś przycinkach czy klatkowaniu animacji właśnie podczas przewijania stron internetowych, czyli w momencie, w którym 120 Hz przydałoby się najbardziej. I co w tej cenie urządzenia po prostu nie powinno się zdarzać.

W ekranie ukryto czytnik linii papilarnych który działa bardzo dobrze, telefon można odblokować też twarzą, ale tu Note nie jest demonem prędkości. Nie mamy diody powiadomień, mamy za to bardzo konfigurowalne i wyświetlające powiadomienia z każdej aplikacji Always on Display.

Reklama

Specyfikacja, działanie

Telefon jest napędzany Exynosem 990 z 12 GB RAM i 256 GB miejsca na dane. I tu niestety mamy do czynienia z najsłabszym punktem programu. Na rynki amerykański i chiński Samsung wyposaża ten model w procesor firmy Qualcomm, Snapdragona 865 Plus, który we wszystkich testach wydajności dość wyraźnie bije Exynosa 990. Tradycyjnie już też autorski procesor Koreańczyków ma problemy z przegrzewaniem. I o ile podczas normalnej pracy czyli przeglądania stron czy nawet oglądania filmów te temperatury nie są wysokie, tak podczas używania aparatu – kręcenia filmów, robienia zdjęć – telefon robi się już nieprzyjemnie gorący. Za gorący. Skutkuje to też większym zapotrzebowaniem na energię, mówiąc wprost bateria topnieje w oczach. A że telefon robi fantastyczne zdjęcia i kręci fantastyczne filmy, po początkowej kilkudniowej frustracji po prostu nauczyłem się grzecznie pakować do plecaka powerbank za każdym razem gdy wychodziłem na dłużej. Kilka razy się przydał.

Oprogramowanie to Android 10 z Samsungową nakładką One UI. Przejrzystą, logicznie ułożoną, bardzo łatwą w obsłudze i opisywaną już wiele razy.

GPS działa bez zarzutu, NFC pozwala płacić telefonem zbliżeniowo, jakość rozmów jest świetna.

Rysik, DEX

Rysik to główny punkt programu tej serii, który sprawia, że w zasadzie jest ona niepowtarzalna i wiele osób skłonnych jest wydać duże pieniądze, by móc z niego korzystać. Najważniejsze jest chyba zredukowanie opóźnienia z 42 do 9 milisekund, co sprawia, że mamy wrażenie pisania długopisem po kartce papieru. W porównaniu do poprzedniej wersji dodano nowe gesty rozpoznawane w powietrzu, cały czas możemy sterować aparatem, prezentacją albo pokazem zdjęć. Możemy tworzyć i przypinać notatki na wygaszonym ekranie, na jego wycinku, bardzo praktyczne jest konwertowanie pisma odręcznego na tekst. Do tego dochodzą oczywiście szkice i rysowanie albo np. coraz bardziej mi przydatna lupa, czyli powiększanie wybranego fragmentu tekstu.

Samsung Galaxy Note 20 Ultra / dziennik.pl

Drugą produktywno-biznesową rzeczą jest tryb DEX czyli możliwość podłączenia telefonu do telewizora, który zmienia się wówczas w monitor. Tym razem można to zrobić bezprzewodowo. Wystarczy jeszcze klawiatura i mamy już przy sobie zestaw do pracy – rozwiązanie wygodne zwłaszcza w podróży i na wyjazdach.

Zdjęcia, bateria

Najpierw czas na najmocniejszy jak dla mnie punkt programu. Zestaw kamer z tyłu to: główna 108 MP, f/1.8, PDAF, laser AF, OIS; peryskopowa 12 MP, f/3.0, OIS, 5x powiększenie optyczne i szeroki kąt 12 MP, f/2.2. Aparat przedni ma 10 MP, f/2.2.

Jakość zdjęć jest znakomita, moim zdaniem najlepsza, jaką można w tej chwili uzyskać w świecie urządzeń z Androidem. Wszystko stoi tu na najwyższym poziomie – i nie mówię tu tylko o jakości, ale też o możliwościach. 5xzoom optyczny jest bardzo dobrej jakości, ale i 10 krotny będzie jeszcze nadawał się na portale społecznościowe. 50 krotny już nie, ale np., świetnie sprawdzi się, jeśli chcemy coś przeczytać z dalszej odległości. Fantastycznie wygląda naturalne rozmycie tła przy zdjęciach z bliskiej odległości robionych główną kamerą, podobnie jak funkcja Live Focus przy nieco dalszych ujęciach. Telefon świetnie wykrywa i utrzymuje ostrość na twarzy fotografowanego obiektu. Zachowana jest kolorystyka w kadrach z głównego obiektywu i szerokiego kąta, który zresztą ma bardzo dobrą ilość szczegółów. Tryb nocny także przekonuje – zdjęcia są bardziej w charakterze Pixelów od Googla z utrzymaniem naturalnej scenerii i wyostrzeniem źródeł światła, niż w charakterze telefonów Huawei, które z ciemnej nocy robią jasny dzień. Do selfie także nie mam żadnych zastrzeżeń.

Zdjęcie wykonane smartfonem Samsung Galaxy Note 20 Ultra / dziennik.pl
Zdjęcie wykonane smartfonem Samsung Galaxy Note 20 Ultra / dziennik.pl
Zdjęcie nocne wykonane smartfonem Samsung Galaxy Note 20 Ultra / dziennik.pl
Zdjęcie wykonane smartfonem Samsung Galaxy Note 20 Ultra / dziennik.pl
Zdjęcie wykonane smartfonem Samsung Galaxy Note 20 Ultra / dziennik.pl
Zdjęcie wykonane smartfonem Samsung Galaxy Note 20 Ultra / dziennik.pl
Zdjęcie wykonane smartfonem Samsung Galaxy Note 20 Ultra 50 x zoom / dziennik.pl
Zdjęcie wykonane smartfonem Samsung Galaxy Note 20 Ultra / dziennik.pl
Zdjęcie wykonane smartfonem Samsung Galaxy Note 20 Ultra / dziennik.pl
Zdjęcie wykonane smartfonem Samsung Galaxy Note 20 Ultra / dziennik.pl
Zdjęcie wykonane smartfonem Samsung Galaxy Note 20 Ultra / dziennik.pl

Filmy to klasa sama w sobie. Można je kręcić w moim zdaniem mało sensownej rozdzielczości 8K, ale także w 4K i FHD w 30 i 60 FPS (wszystkie świetnie stabilizowane), do tego dochodzi wideo Live Focus które rozmywa tło za filmowanym obiektem. I jest jeszcze tryb pro z ręcznymi ustawieniami i możliwością kierunkowego nagrywania dźwięku oraz podłączenia zewnętrznego mikrofonu przez USB albo Bluetooth.

Było miło, więc dla równowagi czas na słowa konstruktywnej krytyki. Bateria ma 4500 mAh i nie zawsze starczy na cały dzień. Jeśli przyjdzie nam do głowy pomysł by skorzystać z fantastycznych możliwości foto/video, telefon będziemy musieli naładować nawet w połowie dnia. Jeżeli korzystałem z niego normalnie (czyli trochę telefonów, trochę Internetu, niewiele YouTube), to koło 18.00 miałem jeszcze 30, 35 proc. i wolałem naładować Note do pełna, by telefon wytrzymał jeszcze łóżkową wieczorną sesję wideo. Czasy pracy na włączonym ekranie wahały się od 2,5 (dużo zdjęć) do 4,5 h. Rekompensatą może być szybkie ładowanie (1,15h od zera do 100 proc.; około 40 min. gdy ładowałem go od 35 proc.), ładowanie indukcyjne i ładowanie zwrotne.

Czyli…

Zazdroszczę amerykanom wersji z procesorem Qualcomma. Taki Note działa dłużej (choć też nie jest jakimś długodystansowcem, ale od rana do wieczora daje radę), mniej się nagrzewa i trudno prócz wysokiej ceny na coś w nim narzekać. Na wersję z Exynosem niestety można, co jeśli płacimy tak duże pieniądze, nie powinno się zdarzać. Zwłaszcza że mamy świadomość, że inni za tyle samo dostają lepszy smartfon. Moim zdaniem jeśli Samsung sprzedaje te urządzenia z dwoma różnymi procesorami, powinien oferować je na wszystkich rynkach i w dwóch różnych cenach. Gdyby nasza europejska wersja z Exynosem kosztowała 5 tys. zł, nadal byłoby drożej niż flagowce konkurencji, ale żaden z nich nie oferuje rysika, więc można by to było jakoś wytłumaczyć. A na 6 tys. wycenić wersję ze Snapdragonem.