Solo OutdoorCam wykonana jest z plastiku bardzo dobrej jakości, odpornego na mrozy i wysoką temperaturę. Jej montaż jest bardzo prosty - do muru przywiercamy uchwyt (co dziwne, nie dano kołków rozporowych, a same śruby, warto więc wymienić je na rozporowe, by lepiej trzymała się ściany). Trzeba ją jednak dobrze umieścić na ścianie, bo nie ma żadnego silniczka, nie jest więc w stanie poruszać się, obejmując cały teren zasięgiem.
Filmiki są nagrywane na kartę pamięci MicroSD, lub przekazywane w streamingu do aplikacji na iOS lub Google - nie potrzeba dokupić żadnego abonamentu. Kamerę ładujemy za pomocą kabla USB-C - najlepiej po prostu podłączyć powerbank na kilka godzin i przykleić go taśmą klejącą do obudowy, można też pod kamerą przykręcić własną półeczkę, żeby go tam kłaść (brakuje uchwytu do montażu powerbenka).
Kontrola kamery
Jeśli chodzi o streaming i kontrolę, to możemy korzystać albo z aplikacji Eufy, albo połączyć kamerę z Alexą lub Apple HomeKit. Dzięki tym łapkom możemy dostać alerty o wykryciu intruza, albo przegonić zwierzaka domowego bądź "sąsiedzkiego" za pomocą zewnętrznego głośnika. To jest wygodne, gdy trzeba obcemu kotu "pogonić kota", a pogoda jest taka, że się nie chce wyjść na dwór.
Jakość nagrań? Fantastyczna. Dostajemy filmiki w rozdzielczości 2K, które nawet w nocy są nagrywane w kolorze, dzięki temu łatwiej wytropić coś niepokojącego. Do tego wbudowana lampka potrafi od razu oświetlić ewentualne zagrożenie, a procesor kamery dba, żeby urządzenie nie reagowało na liście, śmieci czy inne, zwykłe rzeczy.
Podsumowanie
Podsumowując, za niecałe 500PLN dostajemy kamerę o bardzo dobrej jakości nagrywania, całkiem inteligentną, która będzie stanowiła ważny punkt domowego systemu ostrzegania. Urządzenie ma zaledwie drobne wady - choćby brak miejsca na powerbenka przy uchwycie, jak też ograniczone pole nagrywania ze względu na brak silniczka, poruszającego urządzeniem.