Dla tych, którzy nie mieli styczności z serią Horizon (choć pierwsza część też pokazała się na pecetach, a nie tylko na PS4), to przypomnijmy krótko uniwersum - rój robotów, zbudowanych przez miliardera, zbuntował się i nie dało się go zniszczyć. Wymyślono więc plan desperacki - odbudowę ludzkości po tym, jak roboty wymrą z braku zasobów do złupienia. Do tego miała posłużyć specjalna AI - Gaia - rozbudowana o dodatkowe funkcje.
Ludzkość miała wyjść z inkubatorów i na nowo zacząć zasiedlać świat. Wszystko poszło jednak nie tak. Maszyny polują na ludzi, a ludzie zostali pozbawieni wiedzy swoich przodków i żyją jak barbarzyńcy, posługując się prymitywnymi łukami i podobną bronią. I tu na świat przychodzi nasza bohaterka, Aloy, która jest klonem wynalazczyni projektu, Elizabeth Sobeck. W pierwszej części powstrzymuje knowania jednej z podfunkcji Gai - Hadesa, ale okazuje się, że to nie koniec. Świat ma się coraz gorzej, pojawiają się anomalie pogodowe i nowe, groźne maszyny, Aloy rusza więc na "Zakazany Zachód", pełen groźnych plemion, by powstrzymać zło. A przy okazji dowie się o jeszcze kilku tajemnicach starego świata…
"Horizon Forbidden West" - mechanika
Mechanika gry nie została w ogóle zmieniona w porównaniu z wersją na konsole. Wszystko jest dokładnie tak samo - polowanie na maszyny, wspinanie, otwarty świat i pełno zadań. Nasza bohaterka będzie podróżować przez pustynie, góry i lasy aż na zachodnie wybrzeże dawnego USA, w ruiny San Francisco (i - w dodatku, który dostajemy w komplecie - także do Los Angeles). Kto więc grał w wersję na PS5, ten poczuje się jak w domu.
Kto nie grał, ten też się nie zgubi, bo "Forbidden West" to typowa gra w otwartym świecie. Mamy pełno znaków zapytania na mapie, nie ogranicza nas prawie nic (w ramach postępów w grze dostajemy dostęp do maszyn, które potem pozwolą nam dotrzeć w miejsca wcześniej niedostępne), rozwiązujemy zadania, tropimy wrogów no i walczymy z wszelakim mechanicznym ustrojstwem. Nawet z takim, który przypomina słonie bojowe.
"Horizon Forbidden West" - jakość grafiki
Co więc się zmienia? Przede wszystkim grafika. Do tej pory bowiem najpiękniejszą pecetową grą był "Avatar: Frontiers of Pandora". "Horizon Forbidden West" jednak tę grę zawstydził. To przepiękna produkcja, która jest takim szokiem, jak pierwszy Crysis. Do tego nie ma tak kosmicznych wymagań, jak choćby "Alan Wake 2". Ten świat po prostu żyje. Wystarczy wspiąć się na górę, żeby zobaczyć jak olbrzymi obszar ma do zwiedzenia Aloy. I każdy jego fragment został oddany doskonale, czy to podwodne tereny, czy też pustynny krajobraz.
A do tego twarze postaci. Nie tylko Aloy, która jest najpiękniejszą kobietą, którą widzieliśmy na monitorze, ale w ogóle twarze wszystkich postaci, nawet NPC, których zaledwie mijamy w osadach.
"Horizon Forbidden West" - wymagania techniczne wersji PC
Co ważne, ta gra nie ma takich kosmicznych wymagań sprzętowych. W rozdzielczości 3440x1440, na RTX 4080 i 13700K oraz 32GB DDR5 6400 MHz, przy włączonym DLSS "quality" i wszystkim, ustawionym na maksymalną jakość bez problemu udaje się utrzymać około 140 klatek na sekundę. Dopiero gdy zanurkujemy w podwodne głębiny, licznik FPS spada do jakichś 60-70 klatek. Wszystko jednak dalej wygląda nieziemsko i gra się bez żadnych problemów z płynnością. Nie trzeba też mieć pada, gra doskonale się sprawdza przy sterowaniu na klawiaturze i myszy. A to dzięki technologii NVIDIA Reflex.
W opcjach rozgrywki możemy też ustawić w "Horizon Forbidden West" praktycznie wszystko, od ułatwień, pomagających w grze osobom z niepełnosprawnościami, po "pole widzenia" i w zasadzie wszystko inne. To jest doskonały port z konsoli na PC.
"Horizon Forbidden West" - podsumowanie wersji PC
Podsumowując - jeśli macie mocnego peceta, to nawet jeśli graliście w "Horizon Forbidden West" na PS5, to warto sięgnąć po tę grę. To doskonały port, wykorzystujący wszystko, co PC potrafi i może. Nie ma piękniejszej gry, dostępnej obecnie na komputerach. A przy tym cała fabuła też jest sensowna i fajnie nas prowadzi przed świat (choć moim zdaniem, pierwsza część, pod względem fabuły, była odrobinę lepsza).