Do szewskiej pasji doprowadzają mnie sytuacje, gdy firma upycha w smartfonach rzeczy, którymi może się pochwalić w reklamach, ale które w rzeczywistości działają źle albo nie działają wcale. Ten paskudny proceder da się zauważyć zwłaszcza w klasie telefonów budżetowych – z jednej strony to rozumiem, bo czymś trzeba skusić klienta, z drugiej potępiam, bo najczęściej to zwykłe oszustwo. Alcatel 5V stoi gdzieś pomiędzy klasą budżetową a średnią właśnie, a znaleźć w nim możemy: algorytmy wykorzystujące AI czyli sztuczną inteligencji w aparacie fotograficznym, „face unlock” czyli odblokowywanie smartfona twarzą, nawigowanie po interfejsie gestami, potężną baterię o pojemności 4000 mAh i moduł NFC, czyli rzeczy dostępne raczej w nowych telefonach kosztujących sporo ponad tysiąc złotych. Alcatel 5V kosztuje zaś... niecałe 800 zł. Nie ma się więc co dziwić, że podszedłem do niego z dużą dozą nieufności, potęgowaną dodatkowo zastosowaniem w nim procesora firmy MediaTek, która nie cieszy się tak dobrą opinią jak amerykański Qualcomm. Zasłużenie zresztą. Po kilku tygodniach spędzonych z 5V uczciwie muszę napisać, że nie potwierdziła się żadna z moich obaw, a wszystko, co w smartfonie znajdziemy, nadaje się do używania, i to bez najmniejszego problemu. Ale po kolei.
Budowa, wykonanie
Na plastik w tanich telefonach nie będę się krzywić, zwłaszcza gdy jest to plastik ładny i atrakcyjny. Niebieskie plecki wyglądają jak szkło (niestety podobnie zbierają odciski palców), dla kontrastu ramki są matowe, niebieski czytnik linii papilarnych otacza srebrna ramka, a te okalające dwa obiektywy aparatu na górze są niebieskie, z boku zaś srebrne, podobnie jest z przyciskami do włączania telefonu i regulacji głośności. Dbałość o detale w smartfonie tej klasy jest wręcz zadziwiająca, a 5V z tyłu jest po prostu bardzo ładny (w pudełku znajdziemy dodatkowo twarde, przeźroczyste etui).
Przód nieco psuje to wrażenie, bo po pierwsze – jest notch, czyli wcięcie w ekranie, a po drugie – jest on z rodzaju tych bezsensownie gigantycznych. Na szczęście Alcatel zlitował się nad użytkownikami i z jego lewej strony zmieścił informacje o godzinie i ikonkę z powiadomieniami. Co prawda nie dowiemy się dzięki niej, czy chodzi o maila, sms-a czy jeszcze coś innego, ale ponieważ umieszczono w niej cyferki, wiemy przynajmniej, ile wydarzeń na nas czeka. A szczegóły poznajemy dopiero po ściągnięciu górnej belki. Lepiej jest z prawej strony – tam mamy ikonek więcej, jest nawet procentowe zużycie baterii umieszczone w jej symbolu. Generalnie szału nie ma ale można się przyzwyczaić, a i tak jest o niebo lepiej niż np. w Pocophone F1 czy Xiaomi Mi 8 albo 8 Pro.
Ekran IPS TFT ma rozdzielczość HD + (268 ppi) i z jednej strony oczywiście wolałbym, by było to FHD, z drugiej z przyjemnością oglądałem na nim np. filmy na YouTube, więc tak naprawdę niższa rozdzielczość w niczym mi nie przeszkadzała. Kolory są ładne, żywe i intensywne, jasność maksymalna jest wystarczająca, a w trybie automatycznym telefon dobiera ją sprawnie.
Plus należy się Alcatelowi za zachowanie wejścia mini-jack na słuchawki (wciąż nie mogę się nadziwić, że w tanich telefonach to standard, a w drogich – luksus), głośnik jest pojedynczy, a USB – starego typu „micro”. Przyciski do regulacji głośności „klikają” miękko i przyjemnie i w sumie do budowy czy spasowania telefonu nie mam najmniejszych zastrzeżeń.
Specyfikacja, działanie
Przyznam się szczerze – strach był. Procesor MediaTek Helio P22, do tego 3 GB RAM i 32 pamięci wbudowanej (jest możliwość zainstalowania karty pamięci) – czy to wystarczy do sprawnego działania? Okazało się, że wystarczy. Telefon w AnTuTu Benchmark wyciąga 75209 pkt., a w codziennym użytkowaniu nie sprawia problemów. Strony internetowe wczytują i przewijają się w dobrym tempie, płynność stoi na zadowalającym poziomie (pamiętajmy cały czas, że mówimy o telefonie budżetowym), bardziej wymagające oko uchwyci lekkie przycięcia animacji, ale nie są to rzeczy, które w jakikolwiek sposób uprzykrzałyby codzienne używanie. Największe przestoje zaobserwowałem po wyjściu z wymagających aplikacji, np. gier – telefon potrzebuje wtedy chwili, by wczytać pulpit. A skoro o grach mowa – z czystej ciekawości zainstalowałem kilka, bo nie posądzałem Alcatela 5V o jakieś szczególne zdolności w tej dziedzinie. I – mocno się zdziwiłem. Asphalt 8 (Asphalt 9 nie jest kompatybilny z tym urządzeniem) na najwyższych ustawieniach graficznych śmigał aż miło, także mniej wymagające tytuły nie były dla 5V żadnym wyzwaniem.
GPS działa bardzo dobrze, co w przypadku procesorów MediaTeka nie zawsze jest tak oczywiste. Na szczęście tu żadnych problemów nie było, 5V łapał połączenie z satelitami błyskawicznie, stabilnie utrzymywał sygnał i znakomicie sprawdzał się jako nawigacja.
Jedną z największych zalet tego telefonu jest moduł NFC. To chyba najtańsze urządzenie, które nim dysponuje, średnia półka smartfonów Xiaomi wciąż może o nim tylko pomarzyć. Tymczasem okazuje się, że smartfon za niecałe 800 zł też można z powodzeniem zmienić w kartę płatniczą i dokonywać nim płatności zbliżeniowych. Dla mnie to szczególnie ważne, bo płacenie telefonem jest bardzo wygodne, szybko uzależnia i nie wyobrażam już sobie używania smartfona bez takiej możliwości.
Alcatel wykastrował 5V z autorskiego odtwarzacza muzyki, musimy więc korzystać albo z aplikacji Muzyka Play, albo posiłkować się jakimś programem ze sklepu Play. Na szczęście zostawił Galerię do przeglądania zdjęć. A pozostając przez chwilę w temacie muzycznym – jest zaskakująco dobrze – zwłaszcza na słuchawkach. Dźwięk jest głęboki, czysty i nie powstydziłby się go niejeden smartfon z wyższej klasy. Pojedynczy głośnik zewnętrzny jest bardzo donośny, ale do słuchania muzyki nadaje się „średnio”.
Oprogramowanie
W 5V na starcie znajdziemy Androida 8.1 z autorską nakładką systemową. Poprawki bezpieczeństwa – z października, więc nieźle, ale czy zobaczymy Androida 9? Moje dotychczasowe doświadczenia z ostatnimi modelami tego producenta nie były pod tym względem najlepsze i boję się, że 5V może zakończyć swoje życie tkwiąc cały czas na tej samej wersji oprogramowania. Ale obym się mylił. Sama nakładka jest jedną z moich ulubionych pod względem możliwości i dodatków do systemu, choć mam z nią jeden, może mało istotny ale za to bardzo widoczny problem – jest brzydka. Cukierkowa estetyka rodem z filmów dla maluchów nie jest po prostu w moim typie, do tej pory Alcatel dawał możliwość zmiany motywu, tu niestety jej nie mamy. Nie jest to na szczęście koniec świata, w moim przypadku skończyło się na zainstalowaniu „Nova Launcher”, z którym telefon współpracował bez problemu a dzięki czemu zyskałem jeszcze możliwość wybudzania i wygaszania ekranu podwójnym uderzeniem, czego w oryginalnej nakładce po prostu nie ma.
Wracając jednak do meritum.
Po pierwsze – są gesty, czyli możliwość wyłączenia przycisków funkcyjnych i nawigowania po systemie prostymi ruchami kciuka. Zasada jest nieco inna niż w telefonach Xiaomi, Huaweia czy Honora. Tu ruch wstecz to przeciągnięcie w górę od prawego lub lewego boku dolnej krawędzi, a nie z boku do środka ekranu. Reszta jest podobna – przeciągnięcie palcem ze środka wyrzuci nas do ekranu głównego, a przytrzymanie palca w centralnym punkcie wyświetlacza spowoduje pojawienie się ostatnio używanych kart. Gesty działają bezbłędnie, a ja nie spodziewałem się, że mój ulubiony sposób nawigowania po telefonie znajdę w urządzeniu za niecałe 800 zł.
Po drugie – jest odblokowywanie telefonu twarzą. I jest skuteczne – na tyle, że w zasadzie nie musiałem korzystać z czytnika linii papilarnych, który odpowiada klasie urządzenia – jest bardzo powolny. „Face unlock” też do najszybszych nie należy, za to ma możliwość przeskakiwania od razu do pulpitu głównego, nie trzeba więc przesuwać dodatkowo po ekranie palcem (właściciele iPhonów mogą pozazdrościć).
Po trzecie – możemy: korzystać z dwóch kont Facebooka, WhatsApp-a czy Instagrama, ukryć „notcha”, nagrać ekran, zezwolić bądź nie na autostart wybranych aplikacji, włączyć tryb oszczędzania baterii. Możemy też przejść w „tryb prywatny” ze swoimi programami, aplikacjami, zdjęciami czy kontaktami do którego dostęp zabezpieczymy np. odciskiem wybranego palca. Całkiem sporo, jak na telefon budżetowy.
Zdjęcia, bateria
Tu zaskoczenia dla mnie nie było, bo z doświadczenia wiem, że Alcatele oferują bardzo przyzwoite zdjęcia w sprzyjających warunkach. I nie inaczej jest tutaj. Kamerki mają 12 i 2 mpx z tyłu (przysłona 2,2) i 8 mpx z przodu (przysłona 2.8). Mamy też elektroniczną stabilizację obrazu. Dodatkowo w telefonie znajdziemy „wykrywanie sceny”, co większość producentów reklamuje jako AI czyli sztuczną inteligencję. Oczywiście o procesie uczenia się urządzenia nie ma mowy – chodzi tu raczej o rozpoznawanie scenerii w jakiej robimy zdjęcie (zachód słońca, niebo, budynki, roślinność itp.) i dobieranie do niej odpowiednich ustawień aparatu. Jeśli komuś efekty podpowiedzi nie będą odpowiadały, może je wyłączyć w ustawieniach aparatu. Mi odpowiadały i przez cały czas trwania testu miałem tę opcję włączoną. Przechodząc zaś do samych zdjęć – kolory są ładnie odwzorowane, naturalne, barwa głęboka, a ostrość bardzo dobra. Nieźle wychodzą też zdjęcia portretowe z rozmyciem tła. Oczywiście mówimy tu o świetle dziennym. Autofocus nie jest z tych najszybszych, a gdy przychodzi wieczór, jakość zdjęć znacząco spada – co jednak nie dziwi i w tej klasie telefonu trudno spodziewać się czegoś innego, moim zdaniem zresztą wciąż jest lepiej niż w innych tanich smartfonach. Dodatkowo na starcie znajdziemy w 5V aplikację Google Lens do skanowania czy rozpoznawania produktów.
Zdjęcia z kamerki przedniej są też całkiem niezłe, choć tu w trybie portretowym telefon radzi sobie trochę gorzej z odcinaniem tła.
Wideo nagramy w maksymalnej rozdzielczości FHD. Mamy EIS, czyli elektroniczną stabilizację obrazu, jednak nie działa ona najlepiej i tak jak do tej pory chwaliłem Alcatele za jej działanie, tak w tym przypadku muszę ją zganić. Obraz trzęsie się jak galareta, a filmy kręcone tym telefonem niestety były dla mnie rozczarowaniem.
Wprost przeciwnie było natomiast z baterią. 4000 mAh na papierze wygląda bardzo dobrze, ale kilka razy zetknąłem się już z telefonami z na pozór imponującym ogniwem, które rozładowywały się zaskakująco szybko. W Alcatelu nic takiego nie ma miejsca. Telefon jest doskonale zoptymalizowany, niska rozdzielczość ekranu w tym przypadku jest jego zaletą i dzięki temu może działać przez długie dni. Dwa bez problemu, mój rekord to 4 i pół (niemal 4 godziny włączonego ekranu), gdzie zostało mi jeszcze 13 proc. baterii.
Czyli…
5V to bardzo udany budżetowy model. Świetna bateria, ładny wygląd, dobre działanie, niezły aparat, gesty czy NFC w telefonie za niecałe 800 zł robią wrażenie. Jeśli więc ktoś nie jest smartfonowym maniakiem, a po prostu chce kupić kompletne urządzenie za niewielkie pieniądze, Alcatel 5V będzie w sam raz dla niego.