The Frame, to telewizor, który najbardziej lubię z całej linii Samsunga. Tak, to nie jest 85" panel 8K Neo QLED, który ma przytłoczyć widza. To jest eleganckie urządzenie do przemyślanego mieszkania. Dlaczego? Przy mniejszej przekątnej ekranu może bowiem zastąpić nam na ścianie obrazy. Ale najpierw... zacznijmy od designu. The Frame to telewizor o nowatorskim sposobie montażu nóżek - tym razem nie trzeba wkręcać żadnych śrubek, tylko wsunąć podstawki w otwory, a specjalne zatrzaski przytrzymają je na miejscu. Ale gdy ten ekran stoi na szafce, to nie robi takiego wrażenia. On musi albo stać na specjalnym stojaku, przypominającym sztalugę, albo wisieć. Co ważne, uchwyt, który sprawia, że telewizor jest płasko przy ścianie dostajemy w komplecie, nie trzeba więc dokładać ekstra pieniędzy. Montaż jest naprawdę prosty, a efekty świetne.

Reklama

Z The Frame nie wisi też plątanina kabli. Dzięki systemowi One Connect wychodzi pod niego jedynie cieniutki, przezroczysty światłowód, resztę zaś przewodów podłączamy do specjalnego "pudełka", które możemy ukryć gdzieś za zasłonką czy w szafce. Do telewizora możemy dokupić też wymienne ramki, które lepiej dopasują urządzenie do koncepcji kolorystycznej naszego mieszkania.

Samsung The Frame / Materiały prasowe

The Frame a inne QLED-y

Czym różni się The Frame od innych telewizorów? Przede wszystkim, gdy nie oglądamy na nim niczego, to nie mamy na ścianie czarnej dziury, która zionie pustką na cały pokój. Możemy bowiem wyświetlić na ekranie jedno z 20 darmowych dzieł sztuki, lub skorzystać ze specjalnego abonamentu (209 PLN rocznie) i dostać dostęp do zbiorów największych muzeów świata. Zamiast czarnej dziury mamy więc "prawdziwy" obraz. To fajnie wygląda na ścianie, w mieszkaniu, gdy The Frame (zwłaszcza w swojej mniejszej wersji, czyli 32 lub 43 cale) wisi między obrazami.

Reklama

I nie można zapomnieć o rzeczy jednej - The Frame ma pilota na baterie słoneczne. Samsung, w trosce bowiem o ekologię, nie dość że daje nabywcom pudełko ze specjalnej, przyjaznej środowisku tektury, to jeszcze dostajemy pilota, który nie wymaga dodatkowych baterii czy akumulatorów. Przez dwa tygodnie zabawy z egzemplarzem testowym nie udało mi się pilota rozładować, a wystarczy położyć go w nasłonecznionym miejscu, by nabrał energii.

Jakość obrazu i dźwięku

Samsung wyposażył The Frame w nowy panel QLED oraz mocny procesor, który znajduje się w innych telewizorach tegorocznej linii modelowej. Radzi sobie więc z poprawianiem jakości sygnału telewizyjnego, czy filmów SD i HD do 4K. Sceny HDR też są dobrej jakości, trzeba tylko pamiętać, że ten telewizor nie jest tak jasny, jak inne panele QLED. W nich bowiem jasność sięga tysięcy nitów, tu mamy zaledwie kilkaset. Widać to mocno w filmach przyrodniczych, czy tych, które oferują nam feerię barw - choćby Bliźniak z Willem Smithem i sceny wśród kolorowych domów Kartageny. No ale z drugiej strony, to dzięki temu obrazy wyświetlane, gdy nie używamy ekranu, nie świecą na całe mieszkanie.

Jeśli chodzi o dźwięk, to The Frame nie ma się czym zbytnio pochwalić. Ot telewizor ze standardowymi, 20W głośnikami, które od razu powinny być zastąpione soundbarem.

Reklama

Smart TV

Można to podsumować jednym zdaniem - "Tizen. I wszystko jasne". To dalej najlepszy, najbardziej wygodny i płynny system Smart TV, który do ogarnięcia jest nawet przez dziecko.

Podsumowanie

Choć The Frame dostępny jest w rozmiarach od 32 do 75 cali, to - moim zdaniem - najlepiej sprawdzi się w mniejszych, "obrazowych" rozmiarach, jako drugi telewizor w domu. Problemy z jasnością oraz brak rozbudowanych funkcji dźwięku sprawia, że jako telewizor "filmowy", lepiej sprawdzi się któryś z dużych Neo QLED-ów. Natomiast ten idealnie sprawi się w salonie, czy jadalni, jako element naszej aranżacji wnętrza, który jednocześnie posłuży jako telewizor "dzienny" do seriali czy linearnej telewizji, a nie jako centrum naszego kina domowego.