Zacznijmy od designu. Razer - bogom niech będą dzięki - odchodzi od tradycyjnego, gamihngowego wyglądu headsetu z dużą ilością LED, metalu i wyglądającego potwornie. Barracuda-X to headset stonowany, z czarnego plastiku dobrej klasy, bez lampek i krzykliwego wyglądu. Taki design lubię. Wszystkie pokrętła i gniazda znajdziemy na lewym nauszniku - port 3,5mm, gniazdo USB-C do ładowania, wtyk mikrofonu, włącznik, pokrętło głośności i przycisk wyciszenia mikrofonu. Są też one na tyle duże i dobrze rozłożone, że nie uruchomimy przez przypadek czegoś, czego nie chcemy.

Reklama

Słuchawki są bardzo wygodne. Przede wszystkim ważą zaledwie 250g, co czyni je jednym z najlżejszych bezprzewodowych headsetów. Na głowie leżą dobre, nie są za ścisłe, a jednocześnie nie spadają i nie przeszkadzają, jak się nosi okulary. Spokojnie da się w nich wytrzymać długie, gamingowe sesje. Razer naprawdę odrobił pracę domową, jeśli chodzi o projektowanie wygodnego sprzętu.

Razer Barracuda-X / Materiały prasowe

Połączenie z urządzeniami

Barracuda-X nie ma wbudowanego Bluetooth. Headset wykorzystuje własny, autorski system Razer, komunikujący się ze sprzętem w paśmie 2,4 GHz - zdaniem firmy redukuje to opóźnienia i jest znacznie szybszy od tradycyjnego BT. By z niego korzystać potrzebny jest specjalny klucz na USB-C, który podłączamy do naszego ustrojstwa, a on bezprzewodowo komunikuje się ze słuchawkami. Jeśli nie mamy w naszym urządzeniu USB-C to Razer to przewidział i dał specjalną przejściówkę, która pozwala podłączyć Barracudy do zwykłego USB 2.0

Razer Barracuda-X / Materiały prasowe

I tu pierwszy problem. Klucz USB jest - według mnie - źle zaprojektowany. Jest za szeroki, przez co zarówno w PS5, MacBooku AIr, Razer Blade z 2020 zasłania dodatkowe porty USB w urządzeniu. Nie podłączymy więc jednocześnie kablem pada do PS5, bo gniazdo USB 3.0 jest zablokowane przez "dongla". Klucz powinien być znacznie węższy a bardziej wystający. Owszem, popsułoby to trochę jego design, ale poprawiło funkcjonalność

No i rzecz druga - jak nie ma BT, to nie podłączymy słuchawek do iPhone'a czy telefonu z MicroUSB. Do tego zestaw nie działa też z XSX. Owszem, można klucz USB podłączyć do konsoli Microsoftu, jednak sam zestaw nie jest wtedy wykrywany. Jedyna opcja to użyć kabla 3,'5mm i połączyć Barracudy z padem do Xbox... ale co to wtedy za wygoda jest. Tak więc jeśli planujecie użyć tych słuchawek z konsolą Microsoftu, to nie jest to zestaw dla was. Kupcie lepiej dedykowane, w pełni kompatybilne słuchawki bezprezwodowe.

Po podłączeniu do PC możemy wykorzystać też (płatny) program Razera, który wprowadza tzw. spatial audio i znacząco poprawia dźwięk przestrzenny. Za to, co ważne, Barracudy w pełni obsługują 3D Audio w PS5.

Reklama

Jak to gra?

Zacznijmy od PS5. Jako że zestaw obsługuje 3D Audio, to wrażenia są rewelacyjne. Testowałem je w Returnal i F1 2021. W Returnal wszystkie dźwięki potworów i otoczenia działały tak, jak na oryginalnych słuchawkach Sony. Efekty nas po prostu otaczają, tak jak wymarzyli sobie twórcy tego systemu. To samo w F1. Ryk silników, słowa inżyniera wyścigu, pisk opon - to wszystko jest najwyższej klasy i zdecydowanie przyjemniej grało mi się, niż korzystając z wielokanałowego soundbaru. Po prostu 3D Audio jest lepsze. Czujemy się, jakbyśmy siedzieli w samym środku bolidu F1.

Na PC i MacBooku problemów nie było. Zarówno laptop Razer Blade, jak i Air działały bez problemu (choć na Air nie ma mowy o wykorzystaniu Dolby Atmos - działa to tylko z AirPodsami). Jako narzędzie do odtwarzania muzyki i filmów sprawdzało się nieźle. Słuchawki mają bowiem mocniejszy bas (choć nie taki, który zniekształca dźwięk). Razer kontynuuje bowiem technologię, zastosowaną w doskonałych BlackSharkach - czyli głośniki podzielone na trzy części, odpowiedzialne za każdy rodzaj tonów. Choć same głośniki są mniejsze niż w Blacksharkach (40mm vs 50mm), grają równie dobrze, zapewniając niezłe basy, efekty nie są zniekształcone, głos jest bardzo dobrze oddany, a scena muzyczna szeroka. Naprawdę Razer umie już zrobić dobre, gamingowe słuchawki.

Podsumowanie

Barracudy-X miały być słuchawkami, które da się podłączyć do wielu urządzeń. Z pewnego punktu widzenia, jakby je ocenił Obi-Wan Kenobi, to prawda. Da się je podłączyć bowiem do Switcha, Maca, PC, smartfona z USB-C czy PS5. Do tego w pełni współpracują z 3D Audio, przez co są znacznie atrakcyjniejszym zakupem niż oryginalne słuchawki Sony. Niestety, jeśli chcecie je sparować z iPhone i Xboxem to nie są to słuchawki dla was. Pozostaje nadzieja, że jako że przydomek "X" zarezerwowany jest dla "budżetowych" wersji sprzętu Razer, to pojawią się za jakiś czas Barracudy w wersji pełnej, z Bluetoothem i kompatybilne już na pewno ze wszystkim.

Jeśli zaś macie wszystkie urządzenia, które z nowym headsetem Razera działają, to te słuchawki są naprawdę świetnym wyborem. Grają doskonale, obsługują 3D Audio, są bardzo wygodne i wykonane z dobrej jakości plastiku. Do tego, co dziwne, jak na sprzęt Razera, nie kosztują fortuny. Barracuda-X kosztuje bowiem 100 euro, czyli około 450-460 złotych.