Razer Hammerheads PS5 utrzymane są w stylizacji konsoli Sony. Są białe (nawet etui jest w tym kolorze), by pasować do oryginalnego koloru PlayStation (brakuje niestety kolorowych nakładek, by dopasować je do nowych barw konsoli). Sam zaś ich design jest klasyczny - to pchełki dokanałowe z ogonkami. W uszach leżą bardzo wygodnie i nawet po 5 godzinach grania mi nie przeszkadzały.

Reklama

Ich najbardziej wyróżniającą funkcją zewnętrzną jest podświetlane RGB logo Razer, które możemy sobie skonfigurować w aplikacji.

Połączenie i aplikacja

Jak się łączą z urządzeniami? Z telefonem i innym sprzętem mobilnym porozumiewają się przez Bluetooth 5.2. Z kolei z konsolą łączą się przez specjalny moduł, wkładany do portu USB-C PS5. Bez niego nie da się bowiem uruchomić funkcji 3D Audio. Co ważne, słuchawki mogą być jednocześnie połączone z telefonem przez BT i z konsolą - gdy ktoś zadzwoni, to dźwięk przełączany jest na nasze urządzenie mobilne. Nie da się niestety słuchać jednocześnie dźwięku z obu źródeł. O Discordzie z telefonu i muzyce z gry na raz możemy więc zapomnieć, a szkoda.

Na telefonie słuchawki pracują pod kontrolą specjalnej aplikacji Razer. Możemy w niej ustawić korektor dźwięku, podświetlenie itp. Niestety, gdy są one połaczone z konsolą, to aplikacja nie wykrywa Hammerheads. Trzeba je rozłączyć, zostawić sparowane tylko z telefonem i wtedy można zmieniać ustawienia. Mało to wygodne i wymaga poprawki.

Bateria i ANC

Czas życia na baterii? Przy włączonym podświetleniu wyciągnięcie 3,5 godziny z Hammerheads jest cudem. Dopiero, gdy wyłączymy kolorowe panele, to potrafią wtedy (z włączonym ANC) działać około 6 godzin (pudełeczko zapewnia nam prądu na dodatkowe 4 ładowania). Dlatego jeśli gracie samemu, to warto wyłączyć kolorki… a zostawiać je jedynie na podróż komunikacją publiczną - wtedy zwracają na siebie uwagę.

Samemu systemowi ANC nie można wiele zarzucić. Tak, nie jest to klasa Jabry Elite 7 czy Sony Link Buds S… ale niewiele im ustępuje. Potrafi wyciszyć tramwaj, ruch uliczny czy szlifierkę kątową sąsiada. Możemy więc być pewni, że w czasie grania nic nie zakłóci naszego spokoju.

Reklama

Jak grają?

Jakość dźwięku? Zacznijmy od muzyki. Hammerheads PS5 są mocno przebasowione. Od razu słychać, że to są bardziej słuchawki do gier i efektów niż do naturalnego słuchania muzyki. Trzeba mocno zbić bas w korektorze, by posłużyły nam do innych gatunków niż R&B czy inne, żywe rytmy. Do klasyki, Cohena czy tego typu muzyki nadają się mniej. No, ale nie jest to sprzęt audiofilski i takowego nie udaje.

Zupełnie inaczej jest na konsoli, kiedy kontrolę nad dźwiękiem przejmuje 3D Audio PS5. Brzmią tak dobrze, jak nauszne Barracudy Pro. Dźwięk jest bogaty, scena audio szeroka, basy nie przeszkadzają, a dźwięk surround brzmi wspaniale. Sprawdzą się zarówno w Destiny 2, jak i w Hogwarts Legacy czy innych grach. To po prostu działa.

Podsumowanie

Podsumowując - Razer Hammerheads dla PS5 to słuchawki które kontynuują dobrą, dźwiękową passę Razera. Brzmią, przynajmniej jeśli chodzi o gry, bardzo dobrze - choć jeśli tylko planujecie używać ich do słuchania muzyki, to polecałbym raczej najlepsze modele Jabry albo Sony, bo grają lepiej i mają bas pod kontrolą. Za to do gier to jedyne "pchełki", wykorzystujące 3D Audio.

Na pewno rozczarowuje bateria - jeśli chcemy, by były rozświetlone, musimy się pogodzić z częstym ładowaniem. Do tego kontrola słuchawek przez aplikację wymaga poprawek. Niemniej jednak są lekkie, wygodne, do gier nadają się idealnie i powinny znaleźć się na krótkiej liście zakupowej każdego posiadacza PS5.