Razer tym razem postawił - w przeciwieństwie do poprzedniego modelu, przeznaczonego dla PS5 - na czarny kolor. Słuchawki wyposażono w długi ogonek dla stabilizacji w uszach. I choć wyglądają masywnie, to są lekkie i wygodne i świetnie leżą w moich uszach. Do słuchawek dostajemy też specjalny klucz USB-C, który pozwala nam podłączyć je do konsoli czy innych urzadzeń z takim portem - według Razera zmniejsza to znacząco opóźnienie w przekazywaniu dźwięku i jest rozwiązaniem idealnym dla graczy.

Reklama

Podświetlane panele

Słuchawki mają panele RGB, które możemy w aplikacji na telefon wyłączyć lub ustawić w kilka trybów świecenia - od jednej stałej barwy, aż po miganie w rytm muzyki i efektów dźwiękowych. To jednak mocno zżera baterię - przy włączonym podświetleniu dostajemy zaledwie 3,5 godziny pracy. Gdy je wyłączymy, to słuchawki działają około 6 godzin. Jeśli więc gramy samemu, to lepiej to wyłączyć - ja korzystałem z podświetlenia tylko podczas podróży, bo zawsze to zwraca uwagę. Etui, ładowane także bezprzewodowo, ma w sobie prąd na 24 godziny grania.

Razer Hammerheads Pro THX / dziennik.pl

ANC i jakość dźwięku

Hammerheads Pro Hyperspeed THX wyposażono w całkiem dobry system ANC, wygłuszający porządnie dźwięki zewnętrzne. Dają więc sobie radę z hałasami domowymi, ulicznymi i kosiarką spalinową sąsiada. Samo włączenie systemu znacząco nie zniekształca dźwięku. ANC przydaje się też nie tylko podczas spacerów czy podróży, ale także podczas grania - nikt i nic nam nie przeszkadza.

Jeśli chodzi o dźwięk, to nowe słuchawki Razera nie są tak nastawione na bas, jak poprzedni model. Owszem, nie są tak neutralne, jak podobne produkty, przeznaczone do słuchania tylko muzyki, ale za to nie trzeba już mocno zbijać bas w korektorze dźwiękowym w aplikacji. Jako, że Hammerheads Pro spełniają normy THX, to dźwięk w grach i filmach jest świetny. To idealny zestaw do grania w Diablo IV, gdy otaczają nas w podziemiach szepty demonów czy rewelacyjna muzyka z gry. Co ważne, są w pełni kompatybilne z 3D Audio w PS5 i - moim zdaniem - odtwarzają dźwięk lepiej niż poprzedni model, skierowany dla fanów PS5. Mają szerszą scenę, dźwięk jest bardziej naturalny, do tego THX robi swoje.

Oczywiście nadają się też do słuchania muzyki. Tak, nie są to tak audiofilskie modele jak np B&O, czy Sony, ale też sobie radzą. Bez problemu można na nich słuchać swingu, r'n'b, irlandzkich ballad czy nawet muzyki klasycznej (choć tu trzeba wybrać odpowiedni tryb korektora dźwięku, bo zdecydowanie opcja "czystość dźwięku" w tym gatunku muzyki brzmi lepiej niż standardowe ustawienie).

Reklama

Pchełki Razera świetnie też działają - zarówno w trybie BT, jak i przez klucz USB - z Nintendo Switch. Wystarczy wsunąć USB do gniazda konsoli, a od razu przełącza się ona na dźwięk przez słuchawki. Jedyną wtedy wadą systemu jest to, że nie ma "przelotki" pozwalającej na jednoczesne ładowanie konsoli i granie na słuchawkach.

Wady słuchawek

Ciekawą funkcją jest możliwość jednoczesnego spięcia słuchawek z telefonem i konsolą. Działa to tak, że w momencie połączenia z konsolą przez klucz USB, utrzymują one jednocześnie połączenie BT z telefonem. Gdy ktoś do nas zadzwoni, to automatycznie przełączą się na urządzenie mobilne, a po zakończeniu rozmowy powrócą do gry.

Teoretycznie działa to świetnie. Praktycznie już mniej. Nie wiem z jakiego powodu, po kilkunastu minutach gry zwykle dostaję komunikat, że "słuchawki zostały rozłączone" i przestają działać z telefonem. Co ciekawe, nie zawsze tak jest. Czasem działają poprawnie przez kilka godzin, a czasem nie. Wydaje się mi więc, że to kwestia oprogramowania i Razer będzie to musiał poprawić.

Co jeszcze mi się nie podoba? Brak natywnej apki na PS5 i Switcha. Przez to, żeby skonfigurować słuchawki - wybrać opcję korektora, włączyć ANC czy podświetlenie, musimy uruchomić apkę na telefonie. A ta bywa złośliwa. Czasem, gdy mam słuchawki sparowane z PS5, to apka ich nie widzi i nie jest w stanie się z nimi połączyć. Dopiero wyjęcie klucza USB z konsoli pozwala telefonowi skomunikować się na nowo ze słuchawkami. Jako, że podobne rzeczy działy się w poprzednim modelu, to jest to zdecydowanie problem oprogramowania - i apki i słuchawek. I to wymaga korekty ze strony Razera.

Moje kolejne zastrzeżenie dotyczy etui - brakuje w nim schowka na ten mały klucz USB. Jeśli chcemy go ze sobą zabrać, żeby grać na Switchu czy podłączyć do innego mobilneog urządzenia, to trzeba go bardzo pilnować. Przydałoby się trochę grubsze etui z możliwością ukrycia tego "wihajstra" w futerale.

Podsumowanie

Podsumowując - Hammerheads Pro Hyperspeed THX to bardzo dobre słuchawki dla graczy. Mają świetną jakość dźwięku, działają zarówno ze Switchem, jak i ze smartfonem, z pecetem czy z PS5. Są bardzo wygodne i da się w nich wytrzymać nawet kilkugodzinną, nocną sesję gamingową. Do tego mają dobre ANC. Owszem, kilka dodatkowych funkcji wymaga poprawy oprogramowania, ale jeśli chodzi o podstawową funkcję gamingową, to te pchełki stały się moimi ulubionymi słuchawkami. Jeśli zaś chodzi o cenę, to kosztują one 230 euro, czyli tyle, co wyższej klasy słuchawki douszne.