uhHuawei P60 Pro, wbrew wielu trendom designerskim, nie jest ciężkim, masywnym smartfonem w obudowie ze szkła i metalu. To lekki i bardzo wygodny telefon w dwóch wersjach kolorystycznych - klasycznej czarnej i marmurkowej białej. Chiński koncern zapewnia, że ze względu na sposób wykonania tylnej części telefonu nie ma dwóch takich samych marmurkowych P60 Pro. Każdy jest unikatowy. Przód telefonu, zamiast Gorilla Glass wyposażony jest szkło Kunlun, które - jak zapewnia producent - chroni równie dobrze.
Standardowo znajdziemy w nim czytnik odcisków palców pod ekranem (szybki i wygodny), gniazdo USB-C z ładowaniem do 88W (pod warunkiem używania kabla i ładowarki Huawei).
Ekran to OLED o rozdzielczości 2770x1220 i adaptacyjnym odświeżaniu od 1 do 120 Hz. Wygląda świetnie nawet w jasnym, słonecznym dniu. Do tego działa płynnie - nie ma mowy o żadnym rwaniu w grach.
Pod maską znajdziemy zaś okrojoną wersję Snapdragona 8+ gen 1 - okrojoną, bo ze względu na amerykańskie sankcje, Huawei nie ma dostępu do technologii 5G. Smartfon występuje w dwóch wersjach - 12GB RAM i 512 GB miejsca oraz 8/256.
Jakość zdjęć
Zacznijmy od najważniejszej części tego telefonu, czyli aparatu fotograficznego. Tak jak w Mate 50, tak i tu Huawei zdecydował się na zastosowanie ruchomej, fizycznej przesłony od f/1.4 do f/4.0. Główny aparat ma 48MP oraz wbudowaną optyczną stabilizację obrazu. Do tego dostajemy teleobiektyw 48MP i przesłonie f/2.1 oraz szerokokątny obiektyw (13 MP f/2.2).
Jak działają? Przede wszystkim P60 Pro ma jedno z najlepszych odwzorowań kolorów na zdjęciach. Fotografie nie mają tak przesyconych barw, jak seria S23 Samsunga. Owszem, mamy możliwość podbić nasycenie barw oprogramowaniem telefonu, ale to akurat dla mnie mało potrzebna funkcja.
Świetnie działa tryb nocny. Owszem, rozjaśnia zdjęcie - jak zresztą każdy smartfon - ale (w przeciwieństwie do trybu auto P60 Pro) zostawia naturalne kolory ulicznego światła. Trzeba tylko pamiętać, że w przypadku przestawienia obiektywu na szeroki kąt widzenia, tryb nocny wtedy działać nie będzie.
Według mnie, to, czym Huawei P60 Pro wyróżnia się wśród konkurencji jest tryb makro oraz przybliżenie obrazu. Tak, zoom x100 cyfrowy mało jest użyteczny (zwłaszcza bez statywu), a zdjęcia wychodzą zaszumione. Ale kiedy spo warszawskiej rotundy łapiemy duży napis MDM na Placu Konstytucji, to to jest jednak coś. Do tego Huawei ma świetny patent przy robieniu fotek makro czy zoom - w lewym górnym rogu wyświetlana jest miniaturka zdjęcia bez powiększenia, a podświetlony fragment pokazuje nam, który fragment fotografowanego obiektu mamy na wyświetlaczu. Mała rzecz, a bardzo cieszy.
Sam tryb makro, który pozwala robić rewelacyjne zdjęcia roślinności i innym przedmiotom jest równie fantastyczny. Kolory dalej mamy zachowane, a obiekty wyglądają świetnie.
Jeśli chodzi o fotografię mobilną, to Huawei może być z siebie dumny. Stworzył smartfon, który - jak na razie - jest niekwestionowanym tegorocznym królem tego segmentu.
Druga twarz telefonu
I gdybyśmy na trybie foto zakończyli recenzję, to w zasadzie P60 Pro mógłby być też najlepszym smartfonem tego roku. Ale niestety, trzeba wspomnieć o wpływie amerykańskich sankcji i odcięciu telefonu od usług Google. O ile więc dużą część aplikacji mobilnych, znanych z Androida mamy - jak Slack, Disney Plus, Spotify oraz platformy społecznościowe… O tyle brakuje mi tego, czego codziennie wykorzystuję w swoim prywatnym smartfonie - IKP z cyfrowymi receptami, aplikacji medycznej mojej prywatnej sieci przychodni, nie ma też najważniejszego - płatności mobilnych Google Pay. To jest dla mnie największy minus, ponieważ nie wyobrażam sobie codziennego funkcjonowania płacąc kartami, a nie telefonem czy zegarkiem. Tego mi bardzo brakuje. Nie ma też mowy o głosowym asystencie, który dla mnie jest podstawą kontroli moich urządzeń smart home, jak odkurzacz, żarówki czy zamek do drzwi.
Co ważne, nie ma też oficjalnie dostępnego Google Drive, One Drive czy Dropboxa. Poza własną chmurą konsumencką, dostępu do takich usług brak, chyba, że zainstalujemy wirtualną wersję Androida czyli Gbox. Część aplikacji Google dalej jednak wtedy nie działa.
Podsumowanie
Podsumowując - Huawei P60 Pro jest przede wszystkim dla tych, którzy szukają najlepszego fotosmartfonu na rynku i chcą się zdjęciami dzielić w portalach społecznościowych. Tu telefon Huawei sprawdza się idealnie. Robi rewelacyjne zdjęcia, ma dostępne wszelkie apki typu FB, Insta itp… Jeśli szukacie komórki tylko do zdjęć i nie potrzebujecie, albo nie chcecie używać usług Google, to w tym momencie, to najlepszy fotosmartfon na rynku.
Jeśli jednak potrzebujecie telefonu do pracy, na którym potrzeba wam oryginalnych aplikacji Google, czy też innych, natywnie niedostępnych na P60 Pro programów, telefon jest waszym portfelem, a nie musicie mieć zdjęć najlepsze jakości, to P60 Pro nie spełni waszych oczekiwań. Zwłaszcza, że sam smartfon tani nie jest i kosztuje ponad 6 tys. złotych.