Pudełko, jak to teraz jest w ekotrendach wykonano z kartonu z recyklingu, ale na tym kończy się "ekologia". Lenovo - zresztą bardzo słusznie - zrezygnowało z "greenwashingu" i udawania, że firma dba o środowisko, bo nie daje nam ładowarki. Tu takową dostajemy i to o mocy 125W.

Reklama

Motorola Edge 50 Pro - design

Telefon przyjechał w wersji "liliowej" i wygląda naprawdę ładnie. Z tyłu mamy "ekoskórę" która sprawia, że telefon nie wyślizgnie się z ręki. Wyspa aparatów ładnie wynurza się z obudowy i nie wygląda tak potwornie brzydko, jak "kuchenki" w innych, nawet flagowych smartfonach. Sam telefon waży 186g i bardzo dobrze leży w ręku. Gdyby na tym poprzestano, to byłby to jeden z najładniej i najlepiej zaprojektowanych smartfonów. Niestety Motorola postanowiła dać nam wygięty ekran, chroniony nieznaną wersją Gorilla Glass, który jest mało praktyczny w użyciu.

Motorola Edge 50 Pro - ekran

Co ciekawe, w porównaniu z Motorolą 40 Edge Pro nie ma Dolby Vision, za to jest HDR 10/10+, ale co z tego, skoro Netflix nie pozwala testowanemu telefonowi wykorzystywać HDR. Kto zawinił? Nie wiadomo, ale jak chcecie smartfona do filmów z Netflixa, no to Motorolę skreślcie od razu z listy. Na innych serwisach z HDR problemu nie ma, więc to pewnie problem ustaleń finansowych między Lenovo a Netflix.

Motorola Edge 50 Pro - co pod maską?

Reklama

Dalej jednak jest gorzej. Pod maską, co całkowicie kłóci się z szumną nazwą "pro" mamy bowiem budżetowego Snapdragona 7 gen. 3. Owszem, do codziennego korzystania z telefonu wystarczy, pójdą na nim podstawowe gry, ale o bardziej skomplikowanej rozgrywce możemy zapomnieć. Do tego pamięć dostajemy typu UFS 2.2, która jest jakieś 5 razy wolniejsza od UFS 4.0 w najnowocześniejszych telefonach. Mamy tu więc do czynienia z "pro" krętactwem Lenovo, które usiłuje nam wcisnąć telefon średniej klasy jako pseudoflagowiec z szumną nazwą.

Jak z baterią? Mamy ogniwo o pojemności 4500 mAh, które wystarczy na dzień pracy. Jest to w miarę dobry wynik, ale nic rewelacyjnego, czym Edge 50 Pro odróżniłoby się od konkurencji. Za to na plus możemy zaliczyć czas ładowania. Od całkowicie rozładowanego telefonu do pełnej pojemności, przy użyciu ładowarki z zestawu, karmienie telefonu trwa około 18 minut. Ale żeby nie było za prosto, działa to tylko, jeśli włączymy w systemie telefonu opcję "szybkiego ładowania". Oczywiście o tym nie mówi żadna instrukcja, trzeba do tego dojść samemu. Czemu Motorola wpadła na ten diabelski pomysł, tego nie wie nikt, ale jest to tak użyteczne jak dziurawy parasol w deszczu.

Motorola Edge 50 Pro - system

Motorola Edge 50 Pro działa na Androidzie 14, a firma obiecuje aktualizacje przez trzy następne wersje. Niestety nie jest to czysty system (jak kiedyś na Motorolach), a z własną nakładką. Po instalacji mamy więc trochę niepotrzebnych apek do wywalenia. W zamian za to dostajemy na przykład możliwość generowania tapet przez AI. Możemy też - co akurat jest przydatne - sprawdzić, jakie gesty obsługuje nasz telefon. Bo Motorola np. potrafi przez dwukrotne obrócenie smartfona włączyć aparat.

Motorola Edge 50 Pro - aparat

Na szczęście aparat działa bezproblemowo. I - jak na telefon średniej klasy - dostajemy go w prawdziwie "pro" wersji. Po pierwsze przesłona głównej kamery to F/1.4, jest też teleobiektyw z zoomem optycznym 3x i tryb szerokokątny z autofokusem. Zdjęcia wychodzą całkiem ładne, zarówno w przybliżeniu, w trybie szerokokątnym czy normalnym.

Zdjęcia wykonane Motorolą Edge 50 Pro / dziennik.pl
Zdjęcia wykonane Motorolą Edge 50 Pro / dziennik.pl
Zdjęcia wykonane Motorolą Edge 50 Pro / dziennik.pl
Zdjęcia wykonane Motorolą Edge 50 Pro / dziennik.pl
Zdjęcia wykonane Motorolą Edge 50 Pro / dziennik.pl
Zdjęcia wykonane Motorolą Edge 50 Pro / dziennik.pl
Zdjęcia wykonane Motorolą Edge 50 Pro / dziennik.pl
Zdjęcia wykonane Motorolą Edge 50 Pro / dziennik.pl

Motorola Edge 50 Pro - podsumowanie

Podsumowując - Edge 50 Pro to dziwny telefon. Z jednej strony mamy świetny design, szybkie ładowanie i bardzo dobry aparat. Z drugiej dostajemy dziwne problemy z Netflixem, dużo wolniejszą pamięć od konkurencji, niepotrzebnie wygięty ekran i taki sobie procesor. Trezeba też pamiętać, że zeszłoroczny model Edge 40 Pro był praktycznie pełnoprawnym flagowcem z mocnym procesorem. Teraz Edge 50 Pro to "klasa średnia", bo flagowcem jest Ultra, a kto nie czyta recenzji, ten - sugerując się samą nazwą - może liczyć, że tegoroczny model to godny następca poprzedniego. Takie sztuczki powinny być piętnowane.

Gdyby jeszcze Edge 50 Pro miała atrakcyjną cenę, to dałoby się to przeboleć. Niestety Motorola wyceniła smartfon na 3 tysiące złotych. W tej cenie to jedna z najmniej atrakcyjnych propozycji, zwłaszcza, że telefony tańsze o kilkaset złotych wyglądają równie atrakcyjnie, robią równie dobre zdjęcia, a mają lepsze podzespoły. Już nie mówiąc o tym, że możemy za 3 tysiące złotych kupić tak dobre telefony jak S23 czy Pixel 8. W tej cenie mogę ten telefon polecić jedynie fanom marki.