To już kolejna odsłona słuchawek LinkBuds ze stajni Sony. Nowe modele są kolorowe, lekkie i nieduże. Zamiast silikonowego czubka, wkładanego do ucha, mamy okrąg. Muzyka gra z jego obwodu, a pusty środek ma zapewnić, że dotrą do nas wszystkie dźwięki zewnętrzne.
LinkBuds Open - wrażenia z użytkowania
Jak to się sprawdza? W domu czy na cichej ulicy jest dobrze. Słyszymy, gdy za nami jedzie samochód czy rower, da się też od razu usłyszeć głos ludzki. To jest dobre, gdy np. wybieramy się pobiegać albo jechać na rowerze, bo nie jesteśmy odcięci od ruchu ulicznego.
Z drugiej zaś strony, w centrum miasta, w komunikacji miejskiej czy podczas podróży te słuchawki nie są najlepszym wyjściem. Zewnętrzny hałas przygłusza bowiem muzykę i sprawia, że trzeba LinkBuds Open mocno pogłośnić, by przestały walczyć z dźwiękami otoczenia. To wtedy można docenić, jak doskonałym systemem jest ANC, czyli wygłuszanie dźwięków zewnętrznych. Dlatego, jeśli często podróżujemy, to to nie jest urządzenie dla naszych uszu.
LinkBuds Open - jakość grania
Jak grają? Gdy jesteśmy w sprzyjających warunkach, to LinkBuds Open grają na tradycyjnym poziomie Sony, czyli bardzo dobrze. Ich otwarta struktura nie przeszkadza, niezależnie czy słuchamy Doja Cat, nowych aranżacji Vivaldiego czy Waylona Jenningsa. Ba, nawet piosenki Leonarda Cohena czy Marka Knopflera brzmią dobrze, nie zmieniając charakterystycznego brzmienia głosu tych piosenkarzy. Zresztą można pobawić się korektorem graficznym w aplikacji i jeśli coś nam nie pasuje, to albo wybrać inny, gotowy profil, albo samemu ustawić odpowiednie tony.
LinkBuds Open - problemy z designem
Wydawać by się więc mogło, że to idealne słuchawki do domu czy pracy… No i tu jest jeden problem, na którym Sony wyłożyło się jak biegacz na ostatnich 10 metrach przed metą. Chodzi o wygodę noszenia. Każdy bowiem ma inny kształt uszu, dlatego w tradycyjnych słuchawkach dostajemy kilka kompletów silikonowych wtyczek, by je do siebie dopasować. Tu czegoś takiego nie ma. W LinkBuds Open dostajemy model o jednym kształcie. No i niestety, jak nie pasują do naszych uszu, to noszenie ich staje się koszmarem. Ja nie mogłem w nich wytrzymać dłużej niż parę minut, potem uszy zaczynały tak boleć, że trzeba je było wyjąć. Sprawdziłem je u innych ludzi. Część narzekała, inni mówili jednak, że to bardzo dobre i wygodne słuchawki. Szkoda więc, że Sony nie wymyśliło albo wymienialnego okręgu z głośnikami, albo nie wprowadziło tych słuchawek w różnych wersjach rozmiarowych. Bo tak, to dopóki ich nie włożymy do uszu, to nie da się powiedzieć, czy będą pasować, czy też urządzą nam piekło.
LinkBuds Open - podsumowanie
Podsumowując - jeśli LinkBuds Open będą pasować wam do uszu, to dostaniecie słuchawki, które nadają się do pracy w domu czy w biurze. Jeśli jednak macie za małe uszy, to ich noszenie będzie bardzo bolesne.