Stray to gra studia Annapurna i gra, która od pierwszego trailera rozgrzała internautów. Symulatora kota w cyberpunkowym świecie jeszcze bowiem na konsolach i komputerach nie było.

Stray / dziennik.pl
Reklama

Fabuła początkowo nie zapowiada się skomplikowanie... Zły skok i zamiast podążać za swoimi przyjaciółmi ze stada, nasz rudy bohater trafia do slumsów, pełnych dużych żyjątek, które szybko przerobią go na karmę i pełnego też robotów, zachowujących się jak ludzie. Po drodze kot spotyka też sondę, która nie pamięta kim jest i dlaczego została stworzona. I która jednocześnie jest tłumaczem między robotami a kotem. Obaj nasi bohaterowie łączą siły i starają się nie tylko przetrwać, ale i rozwiązać zagadkę dziwnego miasta. Więcej nie zdradzę, bo wiele rzeczy w fabule trzeba odkryć samemu. Dość powiedzieć, że są tam pewne momenty tak wzruszające, jak zakończenie Red Dead Redemption 2.

Reklama
Stray / dziennik.pl

Mechanika

Mechanika gry nie jest trudna. Kota "obsługujemy", skacząc między odpowiednimi półkami "X" - da się skakać tylko między miejscami, na które pozwala gra, o kocim Assassins' Creed możemy zapomnieć, Da się też miauczeć, biegać i korzystać z pomocy sondy (choćby jako latającej latarki, a później pojawią się nowe umiejętności). Największą frajdę sprawiają jednak kocie sprawy. Możemy napić się wody, położyć się na poduszeczce, skrobać dywan, czy ostrzyć pazurki o drzwi (to zresztą jedna z metod dostania się do niektórych pomieszczeń). Jak chcemy, to da się też ocierać o nogi robotów. Wiele tych umiejętności związanych jest też ze zdobywaniem osiągnięć. By uzyskać platynę, po prostu trzeba być kotem.

Świetnie oddano też "złapanie ruchu". Kot z ekranu przypomina mi moje, domowe. Tak samo mruczy, myje się, chodzi, biegnie, podskakuje, gdy się czegoś przestraszy. To najbardziej koci kot, jakiego widziałem w grze. Nawet przyjemnie popatrzeć, gdy zwija się w kłębek i śpi. Znakomicie te "kocie sprawy" działają przy połączeniu z dobrym modelem fizyki. Z półek spadają rzecz, strącone przez kota, rozsypują się stosiki książek, na które nasz bohater wskoczy (to zresztą jedna z metod znalezienia ukrytych przedmiotów). Nasz bohater jest też tak samo ciekawy, jak prawdziwy kot.

Stray / dziennik.pl
Reklama

Dźwięk i grafika

Grafika? Tu mam pewne zastrzeżenia. O ile samo miasto, roboty z elektronicznymi wyświetlaczami na głowach czy inne tereny oddano wyśmienicie, o tyle nasz bohater wygląda trochę gorzej. Nie jest taki fajny jak kot z trailera. Po tym, jak pokazano futerka w Ratchet i Clank, to jednak na PS5 powinniśmy dostać futrzaka podobnej jakości. Ten zbytnio przypomina zwierzęta z PS4. Za to świetny jest dźwięk - mówiące roboty, odgłosy otoczenia, miauczenie... to wszystko fajnie zrobiono. Miasto mi się podobało nawet bardziej niż Night City z CP2077.

Stray / dziennik.pl

Podsumowanie

Jak oceniam grę? Przede wszystkim jest bardzo prosta. Z jednej strony to dobrze - bo kotem będą mogły bawić się dzieci. Z drugiej strony, nawet dla mnie, człowieka, który zwykle gra na "easy", to Stray jest za proste. Zagadki, które musimy rozwiązać nie stanowią żadnego wyzwania, sceny zręcznościowe na czas (gdy nasza kicia musi uciekać), też nie są trudne... no i nie da się źle skoczyć, bo gra pozwala tylko wskakiwać w te miejsca, w które pozwolili nam twórcy. To sprawia, że Stray stanowi rozrywkę fajną, ale trochę za prostą. Niestety też i za krótką - ukończenie gry, co prawda bez znalezienia wszystkich sekretów, zajęło mi jakieś 4,5 godziny. Ludzie z Annapurny mogli się bardziej postarać i przynajmniej dać nam te 6-7 godzin rozrywki. Za to fabuła wciąga, znakomicie oddano klimat miasta, zamieszkanego przez roboty, które zachowują się i czują jak ludzie. Ba, nawet potrafią się upić i zaspać do pracy, albo marznąć lub boją się wyruszyć z nami na wyprawę.

Sama gra jest na pewno fajna, bo dostajemy bohatera, jakiego nie było, który zachowuje się jak prawdziwy kot. Można sobie pomruczeć, poleżeć, podrapać drzwi i w ogóle być kotem. Niestety nie wykorzystano pełni możliwości jednego z najlepszych małych łowców na świecie. Gdzie wykorzystanie doskonałych kocich zmysłów, jak węch czy słuch? Aż się prosiło dodać etapy, w których dałoby się symulować 100 procent kota w kocie.

Stray / dziennik.pl

Stray ma też jeden plus - gra jest w PS Plus Extra od dnia premiery. Jeśli więc ktoś opłaca średni abonament, to dostanie ją za darmo. W przeciwnym razie trzeba rozważyć, czy 4,5 godziny rozrywki warte jest pełnej ceny gry.

Ważny apel

Aha, jeszcze jedno - jako kociarz mam do was prośbę. Jeśli wasze dzieci po tej grze będą was prosić o kotka, to nie ulegajcie tym prośbom. To żywe stworzenie, które czuje i potrzebuje dużo uwagi i miłości ludzi. Nie będzie miało takich umiejętności jak w grze i się z nim tak dzieci nie dogadają, jak sonda z gry. Szkoda, by zwierzaczek trafił do domu, gdzie się nim znudzą i po paru tygodniach, jak niepotrzebna zabawka zostanie wyrzucony na dwór.