Walkman to nazwa, którą wielu z nas pamięta z wzruszeniem. To były nasze pierwsze kasetowe odtwarzacze. Tak popularne, że marka, wybrana przez Sony stała się nazwą całego gatunku przenośnych "kaseciaków" różnych marek. Niestety próba ożywienia tego urządzenia skończyła się jak w dobrych horrorach - powstał potworek, którego najlepiej przbeić osikowym kołkiem, zakopać i zapomnieć.

Reklama

Dlaczego? O ile pod względem wykonania Walkman Sony jest bardzo dobry - świetne materiały, jest nieduży, wygodny w obsłudze, ma dotykowy ekran, prawdziwe przyciski i gniazdo słuchawkowe. A do tego naprawdę wykonano go z dźwiękowych podzespołów świetnej jakości. Obsługuje bowiem wszystkie popularne kodeki - SBC, LDAC, aptX, aptX HD, AAC oraz wspiera dźwięk wysokiej rozdzielczości.

Jakość dźwięku

Jakość dźwięku jest naprawdę doskonała. Po uruchomieniu streamingu z serwisu Adagio, który pozwala słuchać nam muzyki klasycznej w bezstratnej rozdzielczości i po podłączeniu dobrych słuchawek kablowych AKG, albo bezprzewodowych Sony 1000MX5, wszystko brzmi doskonale i słychać dużo lepiej niż nawet z mojego iPhone 14 Pro Max. To samo przy słuchaniu innych kawałków z Apple Music. Ten odtwarzacz zostawia w tyle smartfony, pokazując jak powinien brzmieć przenośny dźwięk.

Reklama

Największe wady Walkmana

Reklama

Niestety dla tego Walkmana minusów ma on więcej niż plusów. Po pierwsze dostajemy bardzo wolny procesor. Jest tak wolny, że konfiguracja początkowa Androida na nim to dramat. Wszystko działa, jakbyśmy korzystali z najtańszych chińskich telefonów po 10 dolarów za kontener z AliExpress. Po prostu koszmar. Przekłada się to później na "nieprzyjemność" korzystania z aplikacji, wyszukiwania w nich muzyki, instalowania ich itp. Tu nie musiałby być najnowszy Snapdragon, ale wystarczyłoby wrzucić coś ze średniej klasy smartfonów. Bo o wykorzystaniau Walkmana do przeglądania sieci czy instalowaniu gier czy innych apek możecie zapomnieć.

Rzecz druga - pamięć. Walkman ma tylko 32GB wbudowanej wewnętrznej pamięci. Po zainstalowaniu systemu zostaje już mniej… a pliki dźwiękowe wysokiej rozdzielczości zajmują sporo miejsca. Pozostaje więc używanie kart MicroSD. Najlepiej mieć kilka, na których nagramy całą swoją kolekcję i potem tylko podmieniać. Ale to jest bez sensu, mało wygodne i człowiek się czuje, jakby wymieniał kasety… Wiem, że nazwa Walkman zobowiązuje, ale na muzy i Apollina, mamy 2023. 1TB miejsca na dane w urządzeniu (nawet 512 GB) to nie jest coś skomplikowanego. Tak, to podniosłoby cenę, ale usprawniło użytkowanie.

Ktoś powie - po co ściągać muzykę, skoro mamy streaming. I tu pojawia się kolejny problem. Albowiem Walkman nie ma wbudowanego własnego modemu i miejsca na kartę SIM. To oznacza, że poza domem możemy korzystać albo z publicznych WiFi albo podłączyć go do telefonu. To zaś zmusza nas do noszenia i Walkmana i smartfona, rozładowuje szybciej baterię naszego telefonu i generalnie jest mało wygodne. A wystarczyłoby choćby dać możliwość korzystania z eSIM i byłoby po kłopocie. Bo, nawet jeśli muzykę ze streamingu można ściągnąć do słuchania offline, to i tak trzeba się będzie "bawić" kartami MicroSD, żeby mieć gdzie ją zapisać.

Podsumowanie

Sony Walkman jest najlepszym przykładem tego, jak zafiksowanie się na jednym elemencie - jakości odtwarzania - pozwala zapomnieć o tym, że urządzenie ma nie tylko głośno i dobrze grać, ale być też przyjazne użytkownikowi. Apple przkeonało sie o tym już jakiś czas temu, likwidując linię swoich odtwarzaczy muzycznych - iPodów. A były one dużo bardziej wygodne w obsłudze i dobrze przemyślane. Tu Sony zabrakło wszystkiego. Japoński koncern stworzył urządzenie, które w zasadzie nadaje się tylko do słuchania w domu… A za 1900 PLN konkurencja ma lepsze domowe odtwarzacze.

Jeśli zaś chodzi o wyjście na dwór, to problemy z minimalną ilością pamięci, wymuszenie stosowania kart SD oraz konieczność zabierania czegoś, co będzie punktem dostępowym, sprawia, że Walkman NWA306B jest po prostu niewygodny w obsłudze. Według mnie, to jest urządzenie które wkurzy audiofilów ze względu na jego poważne minusy a całej reszcie ludzi, którzy nie będą słyszeć różnicy między walkmanem a smartfonem, jest całkowicie nieprzydatne. Najlepszym wyjściem dla Sony byłoby pogrzebanie serii Walkman i wyposażenie swoich smartfonów o dźwiękowe układy z tego urządzenia.