Samo wzięcie do ręki Asus ROG Azoth pokazuje, że to nie jest zwykła klawiatura. Mimo, że to urządzenie pozbawione bloku numerycznego, to jednak waży sporo (prawie 1,2 kg) i jest najcięższą klawiaturą, jaką miałem w ręku. Z jednej strony utrudni to jej przewożenie razem z laptopem czy komputerem. Z drugiej zaś strony możemy być pewni, że po biurku przesuwać się nie będzie.

Reklama

Klawiaturę wykonano z plastiku bardzo dobrej jakości, a na wierzchu położono cieżką, metalową płytkę. Można ją połączyć z pecetem czy mac przez BT lub przez specjalne połączenie Asusa (do czego potrzebny jest klucz USB, sprytnie schowany z tyłu klawiatury). Czas życia na baterii jest gigantyczny - na zwykłym połączeniu BT, bez podświetlenia, klawiatura ma działać ponad 2 tysiące godzin. Przez dwa tygodnie testów ładować jej nie musiałem.

Wrażenia z użytkowania

Mimo tego, że Azoth jest na przełącznikach, które lubię najmniej - czerwonych. To pisalo się na niej wygodnie. Klawisze ładnie reagują na dotyk, punkt aktywacji też dobrze umieszczono i nie ma się wrażenia, że pisze się na gumowej klawiaturze. Do tego Azoth można zamówić na brązowych czy moich ukochanych niebieskich przełącznikach.

Samo granie jest równie rewelacyjne. TO jest jedna z najlepszych klawiatur do gier, jakich używałem. Nie jeździ po biurku, klawisze nie mają żadnych opóźnień, a mimo niewielkich rozmiarów, nie ma problemów z trafieniem w odpowiednie przyciski. Czy to było Company of Heroes 3, czy Battlefleet Gothic 2 czy Doom Eternal, klawiatura służyła mi wiernie.

Mało przydawał się za to ekranik LCD, który m.in. może podawać dane z podzespołów naszego komputera. O ile w przypadku wypasionych pecetów, informacje o temperaturze i parametrach mogą być przydatne, o tyle przy podłączeniu do laptopa gamingowego, takie informacje są mniej przydatne. No ale jest to na pewno coś, co odróżnia Azoth od innych.

Reklama

Niesamowite możliwości przebudowy

Jednak Azoth ma swój sekret, który sprawia, że to więcej niż zwykła klawiatura. To, że można w niej wymienić klawisze to jedno (to zresztą można w każdym mechaniku). Tu możemy wymienić przełączniki. Jak mamy ochotę, to możemy mieć zestaw do pisania i zestaw do grania. W pudełku dostajemy też specjalny pędzelek odkurzający oraz smar do przełączników, by ułatwić ich wymianę. Tego w klawiaturach od dużego producenta jeszcze nie było. To dawali nam tylko niszowi producenci. Tak, mało kto ze zwykłych graczy z tego skorzysta, ale ci, którzy tego potrzebują mogą być pewni, że nie muszą już szukać takich produktów w mrocznych zakamarkach sieci.

Fatalne oprogramowanie

Azoth ma jednak poważny minus. To oprogramowanie. Asus Armoury Crate to koszmar każdego użytkownika. Jest wolne, zżera zasoby, do tego jest kompletnie nieintuicyjne. Samo ustalenie podświetlania to dramat. Żeby ogarnąć, jak poustawiać własne kolory, musiałem obejrzeć wideo na YT, bo instrukcja była mało czytelna - musimy stworzyć w oporgramowaniu warstwę klawiszy, dopiero dodać im efekty i barwę i to powtórzyć dla kolejnych bloków, które chcemy odróżnić. Nie da się po prostu zaznaczyć klawiszy myszą i wybrać koloru.

Armoury Crate jest po prostu do napisania na nowo. I to się nie zmieniło od kilku lat, gdy jeszcze miałem komputer stacjonarny. Dziwię się, że nikt w Asusie się jeszcze za to nie wziął, bo narzekają na to oprogramowanie zarówno użytkownicy, jak i producenci. Synapse Razera to przy tym wygoda i minimalizm.

Podsumowanie

Podsumowując. Asus ROG Azoth to klawiatura dla elity elit. Po pierwsze kosztuje koło 1500 PLN. Po drugie daje możliwości, z jakich normalny gracz nie skorzysta… bo kto wymienia przełączniki. Inna sprawa, że taniej jest kupić dwie różne klawiatury - jedna do pisania, druga do grania, niż "inwestować" w Azoth. No ale najbogatsi gracze, którzy potrzebują tkaich funkcji będą się czuć jak w niebie… O ile zniosą męczarnie z Armoury Crate. Jednak oprócz tego oprogramowania, to Azoth w zasadzie wad nie ma.